Wiosna 2013 pod znakiem GTA V

0
215
Rate this post

Jakiś czas temu na łamach naszego serwisu pojawił się krótki przegląd wszystkich dotychczasowych odsłon kultowej serii gier wideo – Grand Theft Auto. Kiedy w 1997 roku wychodziła dość prosta, dwuwymiarowa gra nikt nie spodziewał się, że kiedyś stanie się królową gatunku. W świecie gier, w których gracz był prowadzony za rękę wąskimi korytarzami, a jedyną odskocznię od liniowości stanowiły tekstówki, GTA oferowało coś niespotykanego – mogliśmy wejść do każdego auta, przejechać każdego przechodnia i swobodnie poruszać się po każdej lokalizacji w grze. I chociaż to wciąż nasza wyobraźnia grała kluczową rolę w kreacji świata przedstawionego (grafika, nawet jak na tamte czasy, nie powalała), to godziny spędzone w Liberty City trudno uznać za stracone.

Prawdziwa rewolucja nadeszła w roku 2001. Masowe zakupy nowych, wydajniejszych komponentów do komputerów osobistych powodował fakt, że fikcyjne Liberty City zostało przeniesione do trzeciego wymiaru. Gracze znowu cieszyli się nieskrępowaną rozrywką, jednak do generowania olbrzymiego jak na owe czasy świata gry (dziś nazwalibyśmy go sandboxem) potrzebny był naprawdę dobry sprzęt.

Formuła sprawdziła się na tyle, że Rockstar postanowił ją konsekwentnie rozwijać. Kolejne luźno powiązane ze sobą części regularnie wspinały się na szczyty list sprzedaży, ale najważniejsze było to, że każda z nich zaskakiwała nowymi rozwiązaniami. Twórcy dorobili się opinii studia, które wyjątkowo szanuje swoich odbiorców – graczy – niejednokrotnie udowadniając, że w trakcie tworzenia gry bawili się równie dobrze, jak jej krańcowi odbiorcy.

W poprzednim miesiącu kamień z serca spadł każdemu posiadaczowi obecnej generacji konsol. Wreszcie zapowiedziana została oficjalna kontynuacja cyklu (spodziewać się jej możemy w maju 2013 roku, ‚pecetowcy’ nieco później), a na graczy czekają kolejne nowości. Zacznijmy zatem od świata, w którym przyjdzie nam czynić zło (nazywając rzeczy po imieniu – seria GTA nigdy nie udawała, że jest grzeczna). Miasto Los Santos i okolice porównać można do obszarów, jakie mieliśmy okazje zwiedzać przy okazji GTA IV, San Andreas i Red Dead Redemption. Razem wziętych. Wystarczy, by wzbudzić okrzyk podziwu. Starsi gracze jednak pamiętają, kiedy przy okazji gry w SA musieliśmy nierzadko jechać około 15 minut w miejsce docelowe, by zginąć zaraz na początku misji. Rockstar już przy okazji IV znalazł na to rozwiązanie – wejście do taksówki umożliwiało swego rodzaju teleport we wskazaną lokalizację, więc podobnego rozwiązania możemy spodziewać się obecnie.

Cechą charakterystyczną miast, które poznajemy w trakcie gry jest stopniowe odblokowywanie jego kolejnych dzielnic. W przypadku części V system nieco ulegnie zmianie, ale proporcje zostaną odpowiednio zachowane. W związku z rozmiarem świata gry, twórcy zdecydowali się na rewolucję. Tym razem fabuła będzie się kręcić wokół trzech grywalnych postaci, a przełączając się między nimi szybciej poznamy oddalone od siebie rejony mapy. Michael, Franklin i Trevor to następcy Niko, CJ’a i Tommy’ego. Każdy z nich ma swoją historię, których ciąg dalszy będzie miał wpływ na losy pozostałych. Gracze zaś dostaną do ręki możliwość swobodnego przełączenia się między postaciami w dowolnym momencie gry. W związku z tym będziemy mogli zdecydować, czy podczas pościgu chcemy prowadzić auto z łupem, ostrzeliwać wrogów z siedzenia pasażera czy też, jadąc obok na motorze, ubezpieczać kolegów.

Garaż środków lokomocji, jakie dostaniemy do dyspozycji zawstydzić może niejedną grę samochodową. Choć Rockstar nigdy nie uważał, że marki są w grze konieczne, to auta są mocno stylizowane na ich realne odpowiedniki. Ci zaś gracze, którzy w poprzednich częściach upodobali sobie Sentinela XS tudzież superauto 9F nie poczują się zawiedzeni. Oprócz innych samochodów będziemy mogli skorzystać z awionetek, odrzutowców, helikopterów, quadów i nart wodnych(!), a triumfalny powrót zaliczą rowery. Ogólnie zaś ilość różnej maści pojazdów ma być największa w historii cyklu.

Mocną stroną każdej kolejnej odsłony gry była ilość aktywności pobocznych, w jakie mogliśmy się angażować obok głównego wątku. I choć randkowanie nie każdemu przypadło do gustu, to gra w bilard bądź rzutki potrafiła wciągnąć na dłuższą chwilę. Przy okazji ‚piątki’ twórcy obiecują możliwość gry w golfa i tenisa ziemnego, skoki spadochronowe, uprawianie jogi czy podnoszenie ciężarów. Wzorem swojego poprzedniego dzieła, Red Dead Redemption, zaimplementowane zostaną także aktywności uruchamiane dynamiczne przy okazji interakcji z konkretną postacią. Pozostając zaś przy tym temacie przechodnie po raz kolejny będą umieć więcej, w tym przede wszystkim reagować na nasze inwazyjne zachowania.

Chcąc zebrać wszystko opisane powyżej, musielibyśmy stwierdzić, że w maju będzie nam dane zagrać w najlepszą grę wideo w historii. Znając zaś historię Rockstar North, wszystko wskazuje na to, że w tym stwierdzeniu jest sporo prawdy. Ja zaś biorę je za pewnik.