Recenzja: Crysis 2

0
102
Rate this post

Studio CryTek zasłynęło wydając grę FarCry, która przenosiła gracza na rajskie wyspy pełne złych i uzbrojonych po zęby najemników oraz mutantów genetycznych, które śniły po nocach o rozrywaniu ciał na strzępy. Gra odniosła sukces i parę lat później świat ujrzał kolejny tytuł z niemieckiej stajni CryTek – Crysis. Był to kamień milowy w świecie gier, który wyznaczył nowe standardy graficzne niedoścignione aż do dziś. Czy Crysis 2 powtórzy sukces części pierwszej?

Od czasu rewolucji spowodowanej pojawieniem się na rynku Crysis minęły już 4 lata. Wszyscy fani Nano-kombinezonu oraz podkręcania procesorów i wydawania ostatnich pieniędzy na karty graficzne czekali w napięciu na nadejście części drugiej. Gdy tylko CryTek podzielił się ze światem informacją, że pracuje nad kontynuacją gry, oprócz euforii spowodowanej koniecznością zakupu nowego hardware’u, pojawiły się również pytania dotyczące tego jaki będzie Crysis 2 i czy będzie równie dobry co część pierwsza. Postaram się udzielić odpowiedzi na te i kilka innych pytań najlepiej jak potrafię.

Crysis 2 zaczyna się od zlepku urywków wiadomości telewizyjnych, które po krótce streszczają sytuację panująca na świecie w uniwersum gry. Co prawda gracz nie dostaje jak na talerzu pełnego wyjaśnienia, tylko kilka szczątkowych informacji o tajemniczej chorobie, która zaczęła gnębić ludzkość. Po dość ciekawym wstępie, gracz wciela się w postać żołnierza US Marines Corps, który wraz z kolegami odbywa rejs łodzią podwodną gdzieś w pobliżu Nowego Jorku. Niestety sielanka pokładowa nie trwa zbyt długo – po ataku niewiadomego pochodzenia jesteśmy zmuszeni opuścić pokład tonącej łodzi i wypłynąć na powierzchnię, by zobaczyć Nowy Jork w płomieniach. Niedługo po tym gracz otrzymuje w prezencie od postaci znanej z części pierwszej, Propheta, Nano-kombinezon, który stanowi o całej zabawie w Crysis 2. Fabularnie niestety wciąż nie wiemy zbyt wiele – jakaś choroba, jacyś kosmici, jakiś chaos, jakaś wojna. Odnoszę wrażenie, że twórcy postawili na to, by gracz koniecznie zapoznał się z trailerami, które pomagają naświetlić sytuację w grze, niemniej dla osoby, która nie miała z nimi styczności, fabuła rozpoczyna się trochę chaotycznie i nie wiadomo do końca o co chodzi. Na szczęście – później jest lepiej, ale powstrzymam się od spolerowania ciekawszych kąsków.

 

Jak ubierać się, to z klasą

+ Kto, kogo i dlaczego

Wspomniani wcześniej kosmici nie do końca pochodzą z sielankowej planety gdzieś z okolic Proxima Centauri. Wszyscy, którzy pamiętają wydarzenia z części pierwszej nie będą zaskoczeni, gdy w grze usłyszą, że owi najeźdźcy chowali się pod Nowym Jorkiem od zawsze i nagle postanowili powiedzieć ludzkości „dzień dobry”, oczywiście w sposób nie do końca uprzejmy i kulturalny. Drogi graczu – jeżeli uwielbiasz ćwiartować paskudne kreatury i tkwi w Tobie dusza bohatera zbawiającego świat, to rozczaruję Cię nieco. Z kosmitami w Crysis 2 nie przyjdzie Ci walczyć od samego początku, ponieważ najpierw będziesz musiał poradzić sobie z innym problemem. Okazuje się, że nie tylko kosmiczni najeźdźcy chcą uprzykrzyć życie naszemu bohaterowi imieniem Alcatraz. Pewna grupa militarna o nazwie C.E.L.L. poluje na niejakiego Propheta w celu zlikwidowania go, a jako, że nosimy jego kombinezon, to automatycznie stajemy się jej celem. Implikuje to jeden fakt: podejście do chłopaków przy blokadzie drogowej, uzbrojonych w najnowszą broń i tłumaczenie im „hej, to nie ja” nie poskutkuje. Trzeba się bronić i atakować, gdy pojawi się taka konieczność. Nikt nie powiedział, że spacer po Central Parku będzie niedzielnym popołudniem i jedzeniem lodów czekoladowych.

Fabularnie gra stoi na przyzwoitym poziomie. Nie jest to co prawda epicka powieść rodem z Mass Effect, jednak daje wiele satysfakcji i nie traktuje się jej jako dodatku do strzelania. Podróżując przez zniszczony Nowy Jork wielokrotnie doświadczymy nieoczekiwanych zwrotów akcji, nie wspominając już o współuczestnictwie w akcjach ewakuacyjnych i dywersyjnych. Daje to poczucie faktycznego uczestnictwa w wydarzeniach prezentowanych w grze i czasem pozwala zapomnieć o tym, że to kolejna historia o niezłomnym bohaterze, wyżynającym hordy przeciwników i ratującym świat jedną ręką, podczas gdy w drugiej trzyma puszkę Pepsi (bo Coli w kiosku przy Times Square nie było).

 

Gdzieś tu był mój ulubiony sklep z pączkami…

+ Ćwiczenia relaksacyjne

Crysis, jak to Crysis, oferuje nam bardzo dynamiczną rozgrywkę na wysokim poziomie. Dzięki Nano-kombinezonowi gracz otrzymuje narzędzie, dzięki któremu może zastosować wybraną opcję w danej sytuacji. Rozwiązanie to powoduje, że gra nie jest monolityczna i nie wymaga od gracza jednostajności w podejmowaniu decyzji. Nie jest to co prawda swoboda znana z chociażby Red Dead Redemption, ale o Crysis 2 nie można powiedzieć, że jest oskryptowany i prowadzi gracza za rączkę , cokolwiek by się nie działo. Wciąż chodzimy od punktu do punktu i nie ma w tym niczego dziwnego, to w końcu rasowy FPS od którego ciężko wymagać swobody i nieliniowości jak w grach RPG. Nano-kombinezon znany z części pierwszej uległ zmianie dość radykalnej. Nie mamy już zbyt dużej różnorodności w wyborze trybu, w jakim aktualnie chcemy działać. W stosunku do części pierwszej zmodyfikowano sposób, w jaki używa się danej „mocy” Nano-kombinezonu. Przyciskami włączamy tryb pancerza i kamuflażu, natomiast przycisk biegania uruchamia znany z części pierwszej tryb szybkości. Ostatnim z trybów, choć tak naprawdę ciężko jest w tym przypadku użyć tego określenia, jest tryb siły, który jest domyślnie włączony przez całą rozgrywkę, o ile rzecz jasna nie przełączymy go w  inny. Jeżeli chodzi o dostępne bronie, to jest ich trochę do wyboru i dzielą się na klasy. I tak, możemy wybierać spośród pistoletów, pistoletów maszynowych, karabinów, strzelb, karabinów snajperskich, broni ciężkiej i paru innych wynalazków. Oczywiście większość z tych pozycji można ubierać w ładne granatniki, smukłe tłumiki i różnego rodzaju celowniki optyczne, a na tym modyfikacje się nie kończą. Ogólnie rzecz biorąc jest w czym wybierać, a frajda ze strzelania jest przeogromna, szczególnie, gdy dorwiemy maszynę wypluwającą z siebie mikrofale i gotującą przebrzydłych kosmitów od środka. Mniam. Jeżeli dla kogoś broń, którą nosimy, jest za mała i zbyt słaba na hordy przeciwników, to zawsze pozostaje pochwycenie ciężkiego karabinu maszynowego przytwierdzonego do blokady drogowej lub wskoczenie ze stery pojazdu opancerzonego, uzbrojonego w jeszcze większy karabin i naprawdę niezbyt lekką wyrzutnię rakiet. Popłoch wśród zastępów wrogiej świty gwarantowany.

Problemem może być szybko kończąca się amunicja, ale warto zaznaczyć, że sytuacja ta może spotkać głównie osoby preferujące siłowe rozwiązania. W grze co prawda dość często spotyka się porozrzucane tu i ówdzie skrzynki z amunicją, ale nie zmienia to faktu, że ołowiu przy sobie nosimy zdecydowanie za mało. Fakt ten może niektórym przeszkadzać, ale bądźmy poważni – trochę przemyślanego strzelania jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

 

Ja wiem, że sezon na grillowanie właśnie się rozpoczął, ale bez przesady

+ Graficzna ekstaza

Tymi dwoma słowami określić mogę jakość grafiki w grze. Co prawda w stosunku do pierwszej części gry nie poczyniono wiele znaczących postępów w tej materii, ale mimo wszystko możliwości silnika CryEngine wciąż potrafią zrobić wrażenie. Podczas podróży po atakowanym przez ośmiornicowatych kosmitów Nowym Jorku wiele razy zdarzało mi się zatrzymać na chwilę i oglądać fajerwerki, które właśnie pojawiają się na ekranie. Wierzcie mi, czasem naprawdę jest na co popatrzeć, szczególnie, gdy na naszych oczach wali się potężny wieżowiec lub słońce zostaje przysłonięte przez… stop, obiecałem, że nie będę spoilował. Jeżeli chodzi o porównanie możliwości graficznych Crysis 2 między wersją PC,  a tą na konsolę Xbox 360, to niestety nie dane mi było sprawdzić to namacalnie, ale dzięki serwisowi youtube oraz relacjom naocznych świadków dowiedziałem się ciekawej rzeczy: gra na obu platformach wygląda niemal identycznie i wersja konsolowa wcale nie ustępuje wersji na PC. Jest to ciekawy fakt, albowiem w obecnie wydawanych produkcjach tendencja ta jest niezbyt sprzyjająca konsolom, co rzecz jasna już od dłuższego czasu zapowiada kres obecnej generacji. Powracając jednak do grafiki. Nowy Jork dzięki CryEngine 3 wygląda bardzo sugestywnie i naprawdę idzie poczuć ogrom miasta będącego w stanie wojny z poważnym najeźdźcą. Zanim gra została wydana obawiałem się, że porzucenie rajskich krajobrazów z pierwszej części, które de facto dawały szerokie pole do popisu na wielu płaszczyznach, na rzecz ciasnych uliczek wielkiego miasta nie wyjdzie grze na dobrze. Jakież było moje zaskoczenie, gdy stało się zupełnie inaczej – Nowy Jork w ogóle nie odbił się czkawką.

+ Niech orkiestra gra

Muzyka to jedna ze wspanialszych elementów gry i naprawdę dodaje jej wiele, a wszystko to jest zasługą pana, który maczał palce w umuzycznieniu wielu filmów i kilku gier – kompozytorem ścieżki dźwiękowej jest sam legendarny Hans Zimmer. Jej poziom, jak już wspominałem w „pierwszych wrażeniach”, jest naprawdę wysoki i przyznam, że ostatnim tak dobrym soundtrackiem, z którym miałem styczność, jest ścieżka dźwiękowa z Gears of War 2. Utwory pojawiające się w Crysis 2 budują i oddają nastrój gry i już w menu możemy się przekonać, że robią to bardzo dobrze. Wartym odnotowania jest fakt, że utworów nie mamy kilka, tylko jest ich ponad 20, a każdy z nich jest inny; nie spotykamy tu motywu powtórzonego w każdym lub większości z nich, jak ma to miejsce w wielu współczesnych produkcjach. Muzyka z Crysis 2 jest jednym z elementów, o którym się pamięta i do którego wraca się już po wyłączeniu gry, co na pewno można policzyć jako ogromny jej plus.

 

Koledzy ostrzegali, że to niebezpieczna dzielnica

+ W kupie raźniej

Rzecz jasna Crysis 2 nie mógł obejść się bez trybu wieloosobowego, oczywiście nie pozostającego w tyle za współczesnymi standardami. Gra pozwala nam na przyjemną, sieciową rozwałkę w kilku trybach, bliźniaczo podobnych do znanych już rozwiązań. Przywołać tu muszę Call of Duty, z którego Crysis 2 czerpie garściami. Oczywiście nie dostajemy wszystkiego od razu, o nie. By móc pograć w innym trybie, inną klasą i wykorzystać do tego inną broń, należy najpierw sobie na to zapracować. Rozwój internetowej postaci jest bardzo przyjemny, szczególnie dla fanów liczb – gra oferuje nam pokaźną liczbę statystyk, poczynając na liczbie headshotów, a kończąc dystansie przebiegniętym w każdym z trybów Nano-kombinezonu. Oczywiście podstawą rozwoju jest zdobywanie kolejnych poziomów doświadczenia (rang), które pozwalają nam na odblokowywanie poszczególnych elementów rozgrywki sieciowej. Przyznam szczerze, że multiplayer jest tak duży, że jeszcze nie opanowałem go w całości i nie wiem co jeszcze mnie w nim czeka. Jak kształtuje się natomiast sama frajda z grania po sieci? Gra satysfakcji daje wiele, szczególnie gdy będąc niewidzialnym znienacka atakujemy nieświadomego naszej obecności przeciwnika, który przebiega obok nas i ma nadzieję pomóc kolegom przygwożdżonym ogniem naszej drużyny.

 

Nie wiedziałem, że sąsiad aż tak się wkurzy za zajęcie jego miejsca parkingowego

– Wszystko ładnie i pięknie, ale…

Oczywiście gra nie pozostaje bez wad, choć na szczęście nie jest ich dużo. Główną z nich jest zbyt niski poziom trudności przeciwników. Zazwyczaj gram na średnim poziomie, jednak w przypadku Crysis 2 postanowiłem zaszaleć i odpaliłem sobie trudność o oczko wyżej. Spodziewałem się siarczystego klęcia, milionowych razów w przechodzeniu trudniejszych miejsc oraz gameplayu wydłużonego o ćwierć wieku. Jakież było moje zaskoczenie, gdy pokonywałem kolejne uliczki Nowego Jorku niczym rusałka hasająca po łące. Gra nie jest wymagająca, a trup ściele się naprawdę gęsto, co wymagających graczy lubiących wyzwania może nieco rozczarować. Kolejną wadą, która po części implikuje wadę pierwszą, jest sztuczna inteligencja przeciwników, która czasami może powodować niekontrolowane salwy śmiechu. Owszem, z reguły kosmiczni oprawcy i żołnierze C.E.L.L. potrafią nas zaskoczyć, chowają się za przeszkodami i flankują, ale zacinanie się w ścianach również im się przytrafia i wierzcie mi, to nie koniec atrakcji z tej kategorii. Przywołać muszę tutaj sytuację, w której to patrolujący ulicę żołdak C.E.L.L. zupełnie nie zwrócił uwagi na turlającego się obok niego Toi-Toia, który wprawiony został w ruch power-kickiem. Cóż, może rozmyślał nad sensem życia lub wpadł na teorię unifikacji wszechświata i nie miał czasu na zajmowanie się pierdołami.

Na niezbyt wymagającym poziomie trudności i kulejącej momentami sztucznej inteligencji wady Crysis 2 się kończą. Gra jest tak dopracowana, że tylko bardzo nieżyczliwi złośliwcy znajdą w niej więcej znaczących uchybień.

Okno, tzn. wyrwa w ścianie na świat

Kawał dobrego gamingu

Crysis 2 jest grą wielką i głośną, która w pełni zasługuje na stawianie jej gamerskich ołtarzy  w czeluściach naszych pokojów i piwnic. Choć nie można jej nazwać przełomową, to jednak kontynuuje dobrą i sprawdzoną markę części pierwszej nie tylko pod względem graficznym, ale również w aspektach samej rozgrywki. Przy Crysis bawiłem się bardzo dobrze, natomiast przy Crysis 2 jeszcze lepiej i z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że warto było czekać. To gra, którą na długo zapamiętam i do której wrócę niejednokrotnie. Amen.