Recenzja Grand Theft Auto San Andreas

0
97
Rate this post

Rok 1992. Stan San Andreas, trwa wojna gangów pomiędzy gangiem Ballas, a gangiem Grove St. A w środku tych wydarzeń ty, Carl Johnson, który przyjechał tu tylko na pogrzeb własnej matki.

Carl przyjeżdżając tutaj nie wiedział tego, że zostanie wplątany w wojny gangów, porachunki i tym podobne rzeczy. Miał być tylko pogrzeb, owszem był, ale my spowodujemy to, że będzie ich znacznie więcej.

Gangsta Story

CJ (bo tak wszyscy się zwracają do naszego bohatera) dowiadując się o śmierci własnej matki postanawia przyjechać do rodzinnego miasta na pogrzeb. Niestety (albo „stety”) jego kumple wplątują go w sieć nieprzerwanych zdarzeń, a zaczęło się od zwykłej przejażdżki rowerem…

Gdy poznajemy naszego bohatera jest on cherlawym okazem wychowanka tzw. „slumsów”, który słucha tylko amerykańskiego rapu. Można to też poznać po jego ubiorze, spodnie opuszczone w dół, guma od majtek na wierzchu, wszystko czego by nie poskąpił sobie żaden „ziomuś”.

 

Niech was nie zwiedzie ten niepozorny wygląd. Właśnie ten chłopak wstrząśnie całym światkiem przestępczym w San Andreas, a nawet przejmie nad nim władzę, ale nie uprzedzajmy faktów…

San Andreas? Where is this?

Stan, po którym dane nam będzie się przemieszczać to jak już wiecie San Andreas. W skład stanu wchodzą 3 miasta. Los Santos, które stylizowane jest na wygląd Los Angeles. Znajdziemy tutaj niezwykły element, a mianowicie chodzi o wielki napis na wzgórzu „Vinewood” co jest podróbką „Hollywood’u”. Kolejne miasto to San Fierro, które przypomina San Francisco, a trzecim miastem jest Las Vensturas stylizowane na Las Vegas. Od razu można rozpoznać motyw przewodni tego miasta. Przy drodze same luksusowe hotele i kasyna, a na samej drodze poruszają się luksusowe auta. Teren na którym siać będziemy zniszczenie został świetnie zaprojektowany i za to twórcy mają u mnie dużego plusa.

Pedicure czy manicure?

CJ’a możemy odziać samemu, jak w Simsach tyle, że musimy znaleźć sklep i oczywiście pieniądze. W każdym sklepie mamy dużą ilość ubrań do wyboru od podkoszulków, poprzez spodnie, aż do wyboru zegarka (niestety tych znajdziemy tylko 2 egzemplarze). Nie zapomnij, że kolorem twoich ziomków jest zielony!

 

Po zakupieniu odpowiednich ciuchów pora na fryzjera. Fryzur jest kilkanaście w różnych cenach, od 50 do 600 dolarów. Niestety nie możemy wybrać sobie koloru włosów, jest tylko kilka fryzur w odmiennym kolorze. Jeżeli już wyglądasz jak gangsta powinieneś trochę „przypompować” na siłowni, ponieważ przydadzą ci się muskuły, które będą budzić respekt. Przetrenowanie ci nie groźne, ponieważ masz określony limit ćwiczeń na dzień.

Oprócz ćwiczenia muskułów na siłowni możemy też potrenować naszą kondycję na rowerku lub bieżni. Dopiero po wykonaniu tych czynności możesz przystąpić do misji, oczywiście nie musisz tego wszystkiego robić, ale ja ci tylko dobrze radzę.

Nice guns!

Jak w każdej części Grand Theft Auto i w tej nie mogło zabraknąć pokaźnej ilości broni. Mamy do wyboru zwykły pistolet, pistolet z tłumikiem, UZI, dwa lub trzy rodzaje karabinów, strzelby, wyrzutnię rakiet, ładunki wybuchowe oraz minigun. Oczywiście to nie wszystko, ponieważ wszystkich nie spamiętałem. Podczas spędzania czasu w San Andreas natrafimy również na takie dziwne bronie jak bukiet kwiatów lub (UWAGA!) gumowa zabaweczka prosto z Sex-Shopu! Naprawdę twórcy mają chorą wyobraźnię…

 

Tymi zabawkami będziemy mogli popisać się na ulicy lub używając ich w wojnie gangów, ale trzeba tam najpierw dojechać. Jak zawsze mamy kilkadziesiąt pojazdów od zwykłych samochodów do poduszkowca i quada. Każde auto zachowuje się inaczej. Jedno lata na boki przy najmniejszym naciśnięciu na klawisz, a drugie jeździ tak opornie, że musisz zmusić go do skrętu zaciągając hamulec ręczny.

Mamy także kilka motorów włącznie z moim ulubionym Harleyem (który był też obecny w GTA : Vice City) !

Jedną z nowości jest wprowadzenie samolotów, które grają nie małą rolę. W jednej misji będziesz musiał zdać kurs latania, a jeszcze w innej musisz ukraść wojskowy odrzutowiec. Każdym lata się inaczej i uwierzcie mi na słowo, najgorzej lata się wspomnianym już odrzutowcem jak i helikopterem. Latanie tymi samolotami to straszna męka. Dobrze, że nie byłem zmuszony do latania nimi więcej niż jeden raz.

Przejdźmy do…

Gang War

Jedną z ważniejszych rzeczy w GTA San Andreas to strzelanie. Ale nie strzelamy bezsensu na oślep w kogo popadnie (ale tak też można) tutaj powinniśmy ograniczać się do wykonywanych misji i członków wrogich gangów.

Kolejną z nowości jest podział na przejęty teren. Aby przejąć dany teren musimy odbić go z rąk wrogiego gangu, ale najpierw musimy wywołać wojnę gangów. Jest to bardzo proste, wystarczy zastrzelić trzech członków wrogiego gangu i już mamy wojnę gangów. Składa się ona z trzech fal. Te fale to fale przeciwników, aby wygrać musimy powybijać wszystkich. Każda kolejna fala jest większa, na szczęście po każdej fali na ulicy pojawia się „serducho”, czyli uzupełnienie życia i kamizela kuloodporna. Najlepszym sposobem na przeciwników jest eliminowanie ich z daleka, poprzednio kucając w bezpiecznym miejscu, jeżeli tak zrobisz to nie będziesz musiał nawet uzupełniać zdrowia.

Oczywiście zdarzają się bardziej ekstremalne sytuacje, jak pogoń za świadkiem na motorze i strzelanie do niego lub strzelanie do wozów policyjnych, które nadjeżdżają ze wszystkich stron.

Stats

Do gry wprowadzono statystyki, które pokazują się po przytrzymaniu klawisza [TAB]. Pokazane tam są nasze statystyki takie jak kondycja, umięśnienie, ilość tłuszczu lub respekt. Mamy ich o wiele więcej (np. takie, które pokazują nasze umiejętności pływackie). Chciałbym teraz nawiązac do niektórych z nich.

Ilość tłuszczu CJ’a zależy od nas samych. Chodząc do fast food’ów żywimy się, co jest potrzebne ponieważ CJ w końcu zacznie tracić mięśnie i życie jeżeli nie będziemy się odżywiać, ale nie możemy przesadzić, ponieważ później Carl będzie miał bęben Simpsona i straszny problem z bieganiem. Kolejnym „statsem” jest pojemność płuc CJ’a. W GTA San Andreas po raz pierwszy możemy bezpiecznie wejść do wody nie tracąc życia i pływać w niej. Zwiększanie pojemności płuc jest potrzebne do przejścia jednej z misji jak i zdobycia bonusów ukrytych na dnie morza.

 

Mamy także statystyki dotyczące broni. Im dłużej używamy danej broni, tym lepiej się nią posługujemy i awansujemy. Na początku przy każdej broni mamy status „Poor”, ale po kilkudziesięciu godzinach gry możemy w każdej broni awansować do pozycji „Hitman”, i będziemy posługiwać się daną bronią perfekcyjnie.

Inne…

W San Andreas znajdziemy przeróżne mini-gierki, jak np. bilard czy gry wideo. Przy niektórych możemy nawet zarobić np. w rosyjskiej ruletce. CJ może się także umawiać na randki z kilkoma pięknymi damami. Możemy je zabierać do zwykłych fast-food’ów, ale możemy też wybrać knajpkę lub restaurację. Czasami dziewczyny wymyślają różne rzeczy aby je zadowolić np. bardzo szybka jazda lub drive-by.

Możemy też prowadzić interesy, z których będziemy tylko spijać śmietankę, ponieważ nasz udział kończy się na zebraniu pieniędzy, które mnożą się jak króliki podczas okresu godowego.

Po całym stanie możemy poruszać się bez żadnych ograniczeń. Ograniczać nas mogą początki gry, ponieważ na początku tylko Los Santos jest dla nas dostępne. Wszystkie przejazdy kolejowe i drogi są zamknięte, a jeżeli przepłyniemy do innego miasta wpław to zacznie nas gonić policja. Właśnie policja. Jest to kolejne GTA, w którym policjanci nie grzeszą inteligencją. Potrafią zablokować się na własnych drzwiach od samochodu. Ogólnie AI kuleje, bo jeżeli uderzenie w mur głową jest naturalną reakcją na wybuch to ja już nic nie mówię.

Grafika, muzyka…

Grafika w najnowszym GTA już w dniu premiery była przestarzała. Kwadratowe dłonie nigdy nikogo nie pociągały, ale możemy to wybaczyć twórcom, ponieważ doprowadzili tyle rzeczy do perfekcji, że na to nawet nie spojrzę. Trzeba napisać też, że gdy ustawimy maksymalne ustawienia graficzne przy dużej rozdzielczości to da się to ścierpieć. Wszystkie wybuchy itp. są świetnie pokazane, tylko przyczepiłbym się do niezniszczalnych budynków.

Ogólnie muzyki w San Andreas brak. Pojawia się ona (jak w każdym GTA) tylko w radiu samochodowym. Gdy podróżujemy na pieszo możemy tylko zdać się na nasze pogwizdywanie lub winampa w tle i w samochodzie, ponieważ stacje radiowe są okropne (choć czasami śmieszą reklamy). Jeżeli już wrzucimy swoja muzykę do odpowiedniego folderu to gra nam się świetnie. Ja osobiście grałem przy muzie 2Pac’a, która świetnie pasuje do klimatu gry.

 

Wszystkie dźwięki otoczenia są świetne i oddają klimat gry.

Podsumowując, ziom!

Ogólnie gra warta jest grzechu. Ogromna grywalność i wiele nowości, które zostały wprowadzone bardzo przyciągają do siebie. Otwartość świata, mnóstwo pojazdów, broni i świetna fabuła to coś co zajmie nam czas do premiery czwartej już części Grand Theft Auto.

Grove 4 life, nigga!