Point Perfect – recenzja

0
86
Rate this post

Dzisiejszą, krótką recenzją chciałbym zafundować Wam podróż w czasie, do dawnych lat, gdzie gry komputerowe nie były fotorealistyczne – ba, były brzydkie, a przy tym niesamowicie trudne i frustrujące. Mimo tego, wciągały tak, że przy jednym tytule można było spędzić nawet kilkadziesiąt godzin. Skąd taki wstęp? Stąd, że recenzowanym przeze mnie tytułem jest Point Perfect, oldschoolowa (pod pewnymi względami nawet archaiczna) gra zręcznościowa.

W produkcji Highcastle Studios kierujemy statkiem kosmicznym o nazwie Navigator 3.1X, który wygląda jak kursor myszy. No dobra, ten statek na dobrą sprawę jest kursorem myszy i tak też się nim poruszamy. Co jest naszym celem? Teoretycznie ochrona naszego statku-matki, ale w praktyce omijanie i zwalczanie przeciwników, na różne, często dość kuriozalne sposoby. Jeśli oczekiwaliście, że Point Perfect będzie klasyczną, kosmiczną strzelanką w 2D, to będziecie poważnie zdziwieni… Przeciwników w tej grze zwalcza się poprzez zaznaczanie ich, przeciągając kursorem, tak jak przy zaznaczaniu jednostek w grach RTS. Brzmi dziwnie? Poczekajcie, aż zobaczycie jak w tej grze wyglądają bossowie…. 😉

Cała gra przepełniona jest po brzegi humorem. Dowcipy i różne smaczki umieszczone są wszędzie, począwszy od wyboru poziomu, a na ekranie „Game Over” kończąc i jest to zdecydowanym plusem tej gry – ciężko się frustrować po kolejnej śmierci, kiedy na naszym ekranie pojawia się zabawna, pikselowa animacja przedstawiająca to, jak zdaniem developerów wyglądamy w tym momencie. Trochę szkoda, że wszystkie te humorystyczne elementy dość często się powtarzają, no ale – nie można mieć wszystkiego.

Grę obsługuje się w 100% przy pomocy myszy. Omijamy przeszkody, eliminujemy wrogów, czasami natrafiamy na inne, bardziej wymyślne zadania do wykonania. Pomimo pozornej prostoty i banalnego sterowania, Point Perfect potrafi napsuć sporo krwi. Gra jest BRUTALNIE trudna i nie wybacza błędów. Myśleliście, że Dark Souls jest grą wymagającą? No to dzieło Highcastle Studios pokaże Wam, że bardzo się myliliście. Na szczęście poziomy są krótkie i widać, że inspirowane były grami typu roguelike, bo bardzo rzadko dwa razy z rzędu trafimy na dokładnie taki sam etap – różnią się przeciwnikami, bossami i specjalnymi wstawkami. Wszystko to sprawia, że kolejne porażki nie frustrują, bo możemy stale odkrywać coś nowego, a przy tym poprawiać nasze umiejętności i wyniki.

Minusem tej gry jest jednak jej małe zróżnicowanie – na obecny moment klas postaci jest dość mało, a niektóre elementy poziomów powtarzają się zdecydowanie zbyt często. Pozostaje mieć nadzieję, że developerzy tak tego nie zostawią, bo gra ma potencjał do tego, aby nieco bardziej ją rozbudować.

Wspominałem na początku, że gra jest oldschoolowa i widać to przede wszystkim po warstwie audiowizualnej. W tym przypadku ciężko jednak uznać to za wadę, bo wszystko doskonale pasuje do zabawy. Grafice, pełnej ogromnych pikseli ciężko odmówić uroku, zwłaszcza, że poszczególne poziomy są zróżnicowane i wykonane w ciekawy sposób – tak samo zresztą, jak i projekty postaci i przeciwników, na których natrafiamy. Jeszcze lepsze wrażenie robi muzyka – chociaż jest to klasyczne, 8-bitowe plumkanie, to szczerze mówiąc nie jestem w stanie wyobrazić sobie innej muzyki w Point Perfect. Soundtrack, nasuwający skojarzenia z Commodore64 jest po prostu dobrze dobrany.

Point Perfect jest bardzo dobrym przykładem gry niezależnej, w której pomysł góruje nad wykonaniem – nie potrzeba było wysokiego budżetu do stworzenia gry, która potrafi przyciągnąć do ekranu na dłużej. Gra idealnie nada się zarówno dla osób, które oczekują od niej 15-minutowych posiedzeń, raz na kilka dni, jak i dla nieco bardziej hardkorowych graczy, którzy uwielbiają podbijać swoje wyniki.