Darksiders 2 to gra, na którą patrzyłem z niemałym zainteresowaniem. Po rozegraniu kilku aktów muszę przyznać, że spełnia w zasadzie wszystkie moje oczekiwania.Darksiders 2 to kontynuacja fantastycznej opowieści o czterech jeźdźcach apokalipsy, z których każda zgłębia temat innego z nich. Nie miałem okazji grać w pierwszą część tej serii, ale już po kilkudziesięciu minutach spędzonych w sequelu dowiedziałem się, że prowadzę drugiego z czterech jeźdźców, tj. śmierć, a ten objął sobie za cel uratować swojego brata – wojnę. Nie będę psuł Wam zabawy zdradzając zawiłości fabularne, powiem jedynie, że ten element rozgrywki stworzony został naprawdę ciekawie, a pozytywne wrażenie potęguje fakt oryginalności całej historii.Gra to typowy hack & slash TPP, z drobnymi elementami RPG, takimi jak zdobywanie przedmiotów, inwentarz czy proste dialogi i zadania poboczne. Wiedźmin czy Skyrim to to nie jest, ale też założenie twórców było zupełnie inne. Gdy patrzyłem jeszcze na materiały promocyjne z Darksiders 2 to pierwszym co rzuciło mi się w oczy była naprawdę ładnie wykonana warstwa graficzna. Owszem – tego typu styl trzeba polubić, jeśli miałbym go opisać najbardziej trafnie, to musiałbym porównać go do tytułów takich, jak: Kingdoms of Amalur czy idąc nieco w głąb historii TPP, Soul Reaver. Grafika w grze, jak na mój gust prezentuje się naprawdę wybornie, a lokacje, jakie przemierzamy są bardzo mocno zróżnicowane. Nie zdarzyło mi się trafić na dwie takie same, albo chociaż mocno podobne. Wielki szacunek dla twórców za takie postawienie sprawy. Postacie, jakie napotkamy na swojej drodze są charyzmatyczne, łatwo zapadające w pamięć, a często do tego pięknie wykonane (przy czym mówiąc „pięknie” mam na myśli zarówno modele postaci, jak i głos aktora, który wybrzmiewa w dialogach). Owszem, można przyczepić się do tego, ze w przy wielu cut-scenkach widać wyraźnie rozmyte tekstury, niekiedy też nasza postać jakby zablokuje się w miejscu, ale zdarza się to tak sporadycznie, że nietaktem byłoby rozwijać temat, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że gra została wykonana naprawdę solidnie.Oczywiście nie spodziewajmy się po tego typu produkcji bycia nad wyraz oryginalną pod względem grywalności. Każdy etap to pokonywanie kolejnych przeciwników, wspinanie się na różnego typu skały, mury, pnącza itd. oraz masa zagadek logicznych, które musimy rozwikłać. W międzyczasie trafimy na kilku bossów i tutaj muszę oddać twórcom niski pokłon. Walka z nimi opiera się na wyczuciu schematu postępowania i odpowiedniemu dobieraniu taktyki zarówno ofensywnej, jak i defensywnej (o tym nieco później). Ich zróżnicowanie oraz wysoki poziom trudności, przy czym skonstruowany tak by stanowić przyjemne wyzwanie, a nie męczącą mechanikę to naprawdę strzał w dziesiątkę. Daleko patrzeć, wczoraj miałem okazję rozprawić się z tak zwanym Wartownikiem, a cała walka oraz to co po niej następowało, zostało skonstruowane w sposób, nie boję się tego powiedzieć – epicki.
Śmierć może rozwijać swoje umiejętności, które otrzymujemy za rozwiązanie zadań, eliminację wrogów i zbieranie „znajdziek”. Te umiejętności można rozdzielać na dwa, niezależne od siebie drzewka. Jedno odpowiada za wszelkiego rodzaju ataki specjalne, dodatkowe obrażenia podczas takowych itd., drugie zaś za osłonę, tarcze czy przywoływanie stworów pomagających nam w walce. Często podczas potyczek ze wspomnianymi wyżej bossami, wykupione wcześniej umiejętności ratują nam życie. Co nieco możecie zobaczyć na Darksiders 2 gameplay, który nagrałem kilka dni temu. Powinien on rozwiać wszelkie wątpliwości.
Bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu warstwa dźwiękowa tej produkcji. Muzyka, jaka wybrzmiewa podczas walk, eksploracji czy konkretnych cut-scenek jest po prostu wyborna, stworzona na podobieństwo muzyki filmowej. To naprawdę miłe zaskoczenie bo spodziewałem się czegoś w stylu standardowych gitarowych riffów.
Tyle w telegraficznym skrócie. Powiem tak – jeśli miałbym ocenić grę po tym, jak wygląda jej kilka początkowych aktów to z czystym sumieniem dałbym Jej 9. Z końcową oceną poczekajmy jednak do zakończenia zabawy.