Epic Mickey 2: The Power Of Two

0
108
Rate this post

Biorąc pod uwagę, że pierwszy Epic Mickey dostępny był tylko na WII, nie mogłem otrząsnąć się z szoku i radości, gdy dowiedziałem się, że w drugą odsłonę tej fenomenalnej gry będę mógł zagrać na swoim PlayStation.

Ktoś może zapytać skąd we mnie taka ogromna radość z tego faktu? Otóż stąd, że Epic Mickey na WII uważałem i uważam nadal za najlepszą, najpiękniejszą i najbardziej magiczną grę z uniwersum Disney’a. Piękna, typowo bajkowa, disneyowska grafika, znani z dzieciństwa bohaterowie, których mogłem napotkać w trakcie rozgrywki oraz cała masa nostalgicznych wspomnień związanych ze starymi bajkami pana Walta sprawiła, iż Epic Mickey  był dla mnie najcudowniejszym do tej pory wehikułem przenoszącym mnie w czasy dzieciństwa.

 

W związku z powyższym do grania w „dwójkę” przystąpiłem z ogromnym entuzjazmem, który- jak się okazało później- został bez skrupułów skopany i sprowadzony nie tyle do 0, co wręcz do poziomu „minus”. Ale po kolei.

Epic Mickey 2: The Power Of Two, to fabularnie kontynuacja pierwszej części. Historia opiera się na fakcie, iż Szalony Doktor przeszedł w swoim umyśle resocjalizację i poddał się refleksji, która spowodowała, iż nie chce on więcej czynić zła. Wręcz przeciwnie- powraca, by naprawić Krainę, którą zniszczył w wydarzeniach z pierwszej odsłony Epic Mickey. Dla podkreślenia owej diametralnej przemiany, teraz Szalony Doktor wypowiada swoje kwestie śpiewając. Muszę przyznać, że takie animowane przerywniki filmowe z jego udziałem i wokalem zrobione są naprawdę świetne, a charakter pieśni Doktora przywodzi na myśl najbardziej klasyczne animacje Walta Disneya.

 

Graficznie, zarówno, jak i dźwiękowo, jest bardzo dobrze. Odgłosy wszystkich bohaterów tego bajkowego uniwersum są indywidualne i dobrze znane każdemu o dziecka. Daisy brzmi więc jak Daisy, a Goofy, jak Goofy. Grafika stoi na bardzo dobrym poziomie. Szczególnie, jeśli chodzi o przerywniki filmowe, ale także w trakcie właściwej rozgrywki. Plansze, po których przyjdzie nam się poruszać są stosunkowo duże, kolorowe i bajkowe.

Naszym głównym zadaniem w Epic Mickey 2: The Power Of Two będzie podróżowanie po rozległym świecie i naprawianie za pomocą magicznej różdżki wszelkich możliwych, zrujnowanych uprzednio elementów Magicznej Krainy. Trzeba powiedzieć, że obserwowanie, jak ruina przeistacza się w bajkowy domek sprawia masę przyjemność, która jednakowoż mija, po jakimś czasie gry, bo też jak długo można reperować?

 

Oprócz odnowy elementów świata w grze będziemy musieli także skakać i walczyć. I tu zaczyna się robić bardzo źle. Skakanie nastręcza wielu problemów i może irytować. Nie tylko dlatego, że Mickey bardzo często sam zsuwa się z platform, na które dobrze wskoczyliśmy, ale także skakanie jest nieprzyjemne na skutek tragicznej pracy kamery, która rotuje się i obraca nie dając nam właściwie ocenić odległości lub punktu odbicia i lądowania. W Epic Mickey 2 skoki to nieodzowny i niezwykle częsty element rozgrywki. Dlatego też granie po pewnym czasie bardzo frustruje. Podobnie jest z walkami. Ciosy często, jakby nie dochodziły i nie zadawały obrażeń wrogom, co znacznie wydłuża czas potrzebny do wyeliminowania, choćby najprostszych przeciwników.

 

Mało tego, zarówno w walce, jak i w samej podróży przez Magiczną Krainę towarzyszy na, kierowany sztuczną inteligencją Oswald. Niestety, nasz kompan kierowany przez komputera jest całkowicie głupi. Nieraz zdarzy się tak, że zamiast pomagać na w walce, Oswald będzie stał nam „na linii ognia” przez co nasze ataki nie zrobią wrażenia na przeciwnikach. Na szczęście jest możliwość oddania poczynań Oswalda w ręce naszego znajomego w trybie gry dla dwóch graczy. Nie mniej jednak rozgrywka na podzielonym pionowo ekranie przynosi relatywnie mniej frajdy.

Podsumowując: Na Epic Mickey 2: The Power Of Two zawiodłem się I to boleśnie! Tytuł ma kilka mocnych i dobrych punktów, które są jednak skutecznie przysłonięte przez cały szereg wad.