Recenzja gry Cluedo

0
269
Rate this post

Jeśli nie graliście w „Cluedo”, to możemy się założyć, że nazwa tej gry przynajmniej obiła Wam się o uszy. Można powiedzieć, że to prawdziwy klasyk! Od jej pierwszego wydania (ponad 60 lat temu!) wprowadzono kilka drobnych zmian do zasad, poprawiono szatę graficzną, a w ostatniej edycji dodano nawet figurki postaci.

Czy to wystarczy? Czy „Cluedo” nadal bawi mimo swoich lat, czy też powinien ustąpić miejsca na półce innym, bardziej nowoczesnym grom planszowym? Zapraszamy do lektury recenzji!

W „Cluedo” wcielamy się w rolę jednego z gości w posiadłości znanego profesora. Okazuje się, że gospodarz został zamordowany. Naszym zadaniem jest wskazanie mordercy, zidentyfikowanie narzędzia zbrodni, jakiego użył oraz miejsca, gdzie zabił profesora.

Choć „Cluedo” (znane też jako „Clue”) doczekało się dziesiątek wydań i wersji, od zawsze kierowało się kilkoma podstawowymi, niezwykle prostymi zasadami. W grze może brać udział od 3 do 6 graczy (w niektórych wersjach – od 2 do 6). W pudełku znajdziemy średniej wielkości planszę, pionki (lub figurki), symboliczne narzędzia zbrodni, kostki do gry i karty reprezentujące oskarżonych, narzędzia i miejsca zbrodni. Na początku rozgrywki spośród tychże kart losowana jest postać prawdziwego mordercy, miejsce i narzędzie zbrodni. Karty te ukrywamy w kopercie, zaś resztę tasujemy i rozdajemy graczom. Każdy gracz dostaje również kartkę, na której może sobie „odhaczyć” te karty, które na pewno nie mają nic wspólnego z morderstwem.

Podczas gry chodzimy po różnych pokojach i przedstawiamy hipotezy na temat morderstwa. Nasi oponenci muszą zaprzeczyć tym domysłom, przedstawiając nam sekretnie dowód na to, że są fałszywe (w postaci jednej z trzymanych przez nich kart). Kiedy myślimy, że jesteśmy w stanie wydedukować, kto, gdzie i czym zabił, rzucamy oskarżenie. Jeśli mamy rację – wygrywamy! Jeśli nie – odpadamy z gry.

Czy ta mechanika gry podoba się naszym recenzentom?

Plus: Ostatnio bawiliśmy się w dedukcję przy okazji „Agentów Molocha”, a teraz znów trzeba wysilać szare komórki! Na szczęście gra jest równie przystępna i nawet dzieci bez większych problemów zrozumieją, o co w niej chodzi. Dodatkowo zabawę ułatwiają kartki, na których możemy sobie zaznaczać, co już wiemy, a czego jeszcze nie.

Podoba mi się to, że w grze zawsze jest jakiś element niepewności. Kiedy nadchodzi nasza tura i mamy tylko kilka możliwych rozwiązań, możemy zaryzykować i oskarżyć mordercę, zanim zrobią to inni gracze. To stwarza niezbędne napięcie, które utrzymuje nas przy stole. Możemy „strzelać” dopiero od pewnego momentu, bo na początku mamy mnóstwo (ponad 300) możliwych rozwiązań!

To troszkę mało plusów. Gra nadaje się przede wszystkim dla dzieci, które dopiero wchodzą w świat gier planszowych. Na pewno będą się dobrze bawić, ale starsze rodzeństwo i rodzice powinni poszukać sobie czegoś innego. Brak uniwersalnego odbiorcy to na pewno wada, ale na pewno nie przekreśla tej gry!

Minus: W „Cluedo” grałem jako mały brzdąc, więc podszedłem do tej gry z nutką nostalgii. Wtedy miniaturowe bronie wydawały się większe, a intryga – bardziej zawiła. Teraz dochodzę do wniosku, że to gra przeznaczona dla mało wymagającej publiczności. Kartki do notowania czynią proces dedukcji banalnym. Wszystko opiera się o eliminację niewłaściwych odpowiedzi, przez to sama rozgrywka szybko się nudzi – zwycięstwo nie daje nam satysfakcji. Jeśli wygramy, nie czujemy, że przechytrzyliśmy innych graczy – po prostu albo zaryzykowaliśmy, albo oni za późno zawęzili krąg podejrzeń.

Dodatkową wadą są w sumie bezużyteczne miniaturowe bronie. Nie pełnią żadnej funkcji w mechanice rozgrywki – chyba, że nie chce nam się rozmawiać i wolimy pokazywać, czym zabito ofiarę.

Jedna rzecz, której nie mogę wybaczyć „Cluedo” to ewidentne błędy w logice. W grze opierającej się na dochodzeniu morderca powinien zdawać sobie sprawę, że zabił. Tymczasem jeśli wcielamy się w postać, która popełniła zbrodnię, musimy, tak jak wszyscy, dotrzeć do prawdy. To nie ma sensu! Morderca powinien wiedzieć, że jest mordercą i w jakiś sposób utrudniać innym wygranie gry!

Jeśli dobre przyjrzymy się planszy, zobaczymy, że niektóre postaci mają przewagę nad innymi – stoją bliżej pokoi z tajnymi przejściami. Gra powinna być wyrównana!

„Cluedo” powinno przejść na emeryturę. Po tak długiej obecności na rynku powinna być zdecydowanie bardziej dopracowana, a zasady – poszerzone. Nie daję najniższej oceny (jeszcze nie wystawiłem ZERA ani razu) tylko dlatego, że mam do tej gry sentyment.

+Łatwo wytłumaczyć zasady +Wiele możliwych rozwiązań +Końcówka gry jest emocjonująca -Uproszczony proces dedukcji -Niepotrzebne miniaturki broni -Nie wszyscy gracze mają równe szanse -Błędy logiczne

Może panowie mechanicy są niezadowoleni, ale ja nadal jestem oczarowana oprawą „Cluedo”. Wersja, którą mamy co prawda nie ma fantastycznych kolorowych figurek (można je znaleźć w nowszych wydaniach), ale plansza i miniaturki broni są bardzo ładnie wykonane i z łatwością budują klimat gry rodem z powieści Agathy Christie. Karty, którymi się posługujemy są estetyczne i czytelne – świetnie spełniają swoją funkcję.

Dodatkowym elementem, który rzadko występuje w grach planszowych jest historyjka, która wprowadza nas w realia gry. Jest dobrze napisana i pomaga nadać głębszy wymiar temu, co robimy na planszy. Historia i ewentualne motywy poszczególnych goście/podejrzani również są pokrótce opisane, co często prowadzi do zabawnych komentarzy i dyskusji przy stole. Powinnam też wspomnieć o tym, że imiona postaci są bezpośrednio połączone z kolorami pionków (lub figurek – w nowszych edycjach): Żółtkowski, Zieliński, Śliwiński… To bardzo fajny pomysł.

Jedynym minusem edycji, w którą graliśmy jest brak figurek (dlatego upewnijcie się, że znajdują się w wersji, którą kupujecie – jest dostępna np. w naszym sklepie!).

Mimo upływu lat nadal jestem pod wrażeniem „Cluedo” i chętnie wracam do posiadłości Czarneckich, by rozwiązać kolejną zagadkę.

+Świetnie wykonana plansza +Czytelne karty +Wiele wersji gry dostępnych na rynku +Instrukcja pomaga budować klimat

-W niektórych edycjach brakuje figurek postaci

Nasi recenzenci są podzieleni co do tego, czy podoba im się „Cluedo”. Rozwiązywanie kryminalnej zagadki może być ekscytujące, zwłaszcza jeśli przeczytamy klimatycznie napisaną instrukcję, ale z drugiej strony zasady gry są bardzo uproszczone. Naturalnym odbiorcą „Cluedo” są więc dzieci, ale czy powinniśmy polecać grę o morderstwie (razem z narzędziami zbrodni) dla nieletniego odbiorcy?

Osobiście myślę, że najmłodsi i tak wystawiani są na mnóstwo treści „nieodpowiednich” dla ich wieku, a mimo to ich zachowanie nie ulega zmianie. Dlatego komiksowo wydane „Cluedo” nie jest wcale gorsze od bajek z Cartoon Network czy wieczornego wydania wiadomości, a do tego potrafi dostarczyć szkrabom dużo zabawy.

+Walory artystyczne +Proste zasady -Niedopracowana mechanika -Zbyt wiele uproszczeń w rozgrywce