Kotełkowi przygodziści czyli Opowieści z Nyanii

0
759
Rate this post

Niedawno był dzień kota, a wraz z nim doszło do premiery gry fabularnej o kotach, powstałej dzięki wsparciu społeczności wspieram.to Jako jeden ze wspierających czuję się wręcz zobligowany, do podzielenia się swoją opinią na jego temat.

STRONA TECHNICZNA

GRAFIKA

Gra posiada bardzo miłą, pikselową grafikę o mocno kreskówkowym stylu, czytelnie przedstawiającą świat. Postacie posiadają rozrysowane awatary w stylu charakterystycznym dla bloga chatolandia.pl należącego poniekąd do jednej z twórczyń tego tutułu, w skrócie są bardzo ekspresyjne, zabawne i estetyczne. Na swojej drodze spotkamy wiele postaci o ciekawym wyglądzie i nie będziemy mieli problemu odróżniać ich od siebie.

ERGONOMIA

Wygląd pasków i ekranu menu jest typowy dla produkcji powstałych w rpg maker, nie wyróżniając się na ich tle. Jest prosty i funkcjonalny, ale nic ponadto.

DŹWIĘK

Gra posiada prosty repertuar dźwięków, głównie muzyki i odgłosów związanych z walką i konkretnymi wydarzeniami w trakcie dialogów czy eksploracji.

SYSTEM POSTACI

Tytuł ma prosty system postaci, każdy z kotków napotkanych w trakcie gry ma inną klasę, co wiąże się z odmiennym rozdzieleniem punktów do statystyk takich jak atak, magia czy spryt i wpływa na ich rozwój wraz z poziomami. Do tego dochodzi kilka umiejętności ofensywnych i jedna defensywna. Nadaje to im wyraźną rolę w drużynie w trakcie starć, od postaci wyspecjalizowanych w ataku, po leczące i defensywne.

Awans przebiega w pełni automatycznie, nowe zdolności nabywamy najczęściej w fabularyzowany sposób – dzięki temu uniknięto schematu: zabiłem smoka, nauczę się czytać.

ROZGRYWKA

W duże mierze polega na eksploracji dostępnych obszarów i wykonywaniu zadań dla napotkanych postaci. Mamy więc zarówno miasta pełne kupców, jak i postaci do poznania, dzicz pełną zagrożeń i pochowanych sekretów oraz lochy pełne potworów, ale również cennych skarbów. Zaimplementowano prosty system tworzenia przedmiotów, oprócz zużywających się elementów jak kłębki czy szczały, pozwala on również na tworzenie elementów ekwipunku jak pancerze czy broń z poznajdowanych części.

Sprzęt naszej drużyny wymieniany jest bardzo rzadko, co uważam za plus – nie ma problemu zalania nas toną niepotrzebnego złomu. Do tego ilość pieniędzy jest niewystarczająca na wszystkie nasze zachcianki, co zmusza nas do wyboru – nie ma problemu wielu gier rpg, gdzie po dosłownie chwili grania jesteśmy bogaczami.

ŚWIAT

Wykreowane uniwersum jest główną siłą gry – kotełkowy świat to miejsce pełne humoru, często złośliwego i ogromu nawiązań do popkultury, anime czy ogólnych mechanizmów działania gier. Oczywiście większość elementów uległa skotowaniu, mamy więc pżmleko, które leczy, kłębki w formie granatów czy meble i wonsze (oryginalna pisownia) jako wielkich wrogów kociej nacji. Poznawanie tej zabawnej wariacji na temat klisz i schematów fantasy jest głównym źródłem przyjemności z gry, nie będę więc zbyt dużo wyjawiał. Dodam jedynie, że gramatyczni i ortograficzni puryści mogą cierpieć w wyniku obcowania z tym uniwersum.

WALKA

Starcia odbywają się w typowo jrpgowym stylu, mamy więc dwie grupy naparzających się kotów czy innych mebli w systemie turowym. Każda z postaci może wykonać normalny atak, użyć przedmiotu czy specjalnej zdolności w trakcie swojej kolejki. Te ostatnie korzystają z trzech systemów – klasycznej many regenerowanej mlekiem czy odpoczynkiem, szczał wymagających kupna bądź złożenia i wściek, który rośnie wraz z zadawaniem obrażeń albo ich otrzymywaniem. Nasza ekipa może też iście bohatersko dokonać „taktycznego odwrotu”.

Jedynym mym zarzutem jest malejący stopień trudności gry wraz z postępem przygody – początkowa faza, gdzie mamy mało postaci jest trudniejsza niż druga część, gdzie napchana ekipa jest odporniejsza na ataki oraz daje nam bardzo duże możliwości eliminacji przeciwników, które odpowiednio wykorzystane pozwalają większość walk przechodzić na autopilocie.

FABUŁA

Historia opowiedziana w grze jest wypełnieniem, ale również parodią schematów zarówno zachodnich gier fabularnych, jak i ich azjatyckich kuzynów. Mamy więc obowiązkowy prolog z wioską głównego bohatera (ciekawe co się z nią stanie?). Wydarzenie te odciska na nim mhroczne piętno, a zew przychody przychodzi w postaci najęcia go do roli przydupasa.

PODSUMOWANIE

Opowieści z Nyanii to bardzo przyjemny tytuł, którego głównymi zaletami nie jest rozgrywka sama w sobie, a cała stworzona dla jego potrzeby otoczka fabularna, postacie i ich dialogi. Gra nie raz rozśmieszyła mnie do łez, choć trzeba przyznać, że jest to forma humoru dość specyficzna i nie każdemu może podpaść.