NFS: Underground 3, sukces Wiedźmina & Mad Max

0
109
Rate this post

Ostatni Need For Speed w którego grałem ukazał się w 2009 roku – NFS: Shift okazał się dla mnie zupełnie nie do przejścia (w sensie, że był tak słaby), więc odpuściłem sobie i od tego czasu nawet jakoś specjalnie mnie nie ciągnęło do jakichkolwiek gier opartych na wyścigach. Może to też po części wina WoW’a, przez którego przestałem umieć grać w gry typu Single Player, ale teraz widzę, że było to myślenie zupełnie błędne. Ale o tym zaraz.

Brakowało mi jednak tego casualowego stylu, który prezentowały sobą takie produkcje jak Hot Pursuit, Most Wanted no i oczywiście Underground, który choć mocno oderwany od rzeczywistości, to w swoich czasach zupełnie zrewolucjonizował rozgrywkę w segmencie gier wyścigowych szeroką gamą modyfikacji nie tylko mechanicznych, ale przede wszystkim wizualnych.

Szczerze? Nawet Gran Turismo, DIRT, czy Forza zupełnie nie były w stanie mnie wciągnąć, zupełnie straciłem jakiekolwiek nabożeństwo do tego typu rozrywki. Nudziła mnie, wkurzała, stałą się monotonna i nawet ta cała pasja do motoryzacji niewiele tu wnosiła.

Ale zapowiada się przełom. Wygląda na to, że pojawi się coś co może sprawić, że wyciągnę z kieszeni to półtora tysiąca złotych na PS4, dokupię kierownicę i odpalę… Need For Speed: Underground 3. Tak – EA zapowiedziało właśnie następcę tej kultowej ściganki. Aż mam dreszcze.

Ale nie chcę się nastawiać, bo jedyne, czego mnie EA ostatnio nauczyło to to, że nie można wierzyć w ich deklaracje o stworzeniu czegoś niesamowitego. Play zawsze są świetne, a kończy się na płatnościach, ograniczeniach i DLC, więc bądźmy wstrzemięźliwi w swych nadziejach. I obyśmy się pozytywnie zaskoczyli, choć na tak wielkie zaskoczenie jak w przypadku pierwszego Undergrounda bym nie liczył.

Sukces Wiedźmina

W przypadku Wiedźmina 3 te nadzieje jednak były rozdmuchiwane od samego początku tak przez graczy, jak i przez samego dewelopera – CD RED – który hucznie zapowiadał jak genialną ma być rzeczona produkcja.

Wrzucony przed premierą do sieci ostatni trailer (poniżej), przedstawiający Geralta walczącego z jednym z potworów tylko mocniej podgrzał te oczekiwania, bowiem potwierdził to, czego każdy oczekiwał – świat Wiedźmina nie jest czarno-biały. Jest to świat gdzie każdy, nawet potwory, walczy o przetrwanie, gdzie nie ma tych dobrych i tych złych, gdzie każda decyzja może okazać się w jakiś sposób, dla kogoś, tragiczna w skutkach.

Jesteśmy kilka dni po premierze, kurz opadł, ja mam za sobą jakieś 10 godzin grania. Nie zakładałem, że będę pisał o grach i tego nie zrobię, ale teraz muszę powiedzieć tylko jedno zdanie: każda ocena, którą przyznano Wiedźminowi 3 jest słuszna. Każde 10/10 jest dokładnie tym, na co ta gra zasługuje.

Niechcę popaść w zachwyt, ani zostać posądzony o stronniczość ze względu na to, że jest to polska produkcja, ale na usta nie cisną mi się inne słowa niż: w życiu nie grałem w lepszą grę.

Serio. Gram odkąd skończyłem 7 lat i nigdy nie grałem w grę o lepszych dialogach, historii, możliwościach wpłynięcia na losy końcowe. To jest majstersztyk, tyle, dziękuję bardzo. A teraz idźcie do sklepu, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.

A tutaj macie liczby, które powinny Was do tego dodatkowo przekonać: Pijaru Koksu – Czy Geralt z Rivii Umie w Sociale?

A pomijając obie powyższe produkcje, które z pewnością wielu osobą spędzą sen z powiek na wiele, wiele dni, możecie także rzucić okiem na kilka ciekawych wpisów z minionego tygodnia:

 

Niebałaganka – ulubione zastosowania kawy – nie wiem jak Wy, ale ja kawę lubię po prostu pić. Najlepiej taką czarną, smolistą, wykrzywiającą mordę i kopiącą w mózgownicę z siłą niejednego konia. Mechanicznego.
Ale jeśli to za mało to tutaj macie kilka dodatkowych zastosowań kawy. A nuż się komuś z Was przyda.

 

Zwierz Popkulturalny – Gazu! czyli Mad Max: Na drodze gniewu – czyli recenzja nowego Mad Maxa. Różne opinie słyszałem (głównie słabe), ale muszę się przekonać na własnej skórze co to może być. Szczególnie, że ceny Zwierza zazwyczaj wpasowują się w mój gust, więc dam temu szansę.

 

Volantification – 7 rad, które powinieneś przeczytać na początku kariery zawodowej – a to coś dla świeżo upieczonych maturzystów. Oraz wszystkich tych, którzy szukają swojej drogi. Podpiszę się pod wszystkim, co napisał Volant, wyciągnął całą esencję prawdy o podążaniu własną ścieżką zawodową.

 

No dobra, chyba starczy na dzisiaj. Miłej reszty dnia i pamiętajcie o jutrzejszym Poniedziałkowym Rozruszniku!