Stare gry: powroty po latach czy wskrzeszanie trupa?

0
222
Rate this post

W przeciągu ostatniego roku jesteśmy świadkami powrotów uznanych serii gier komputerowych sprzed lat. Sporo tytułów, które święciły triumfy w latach 90., albo już doczekało się swoich kontynuacji, albo doczekają się ich niebawem. Do tej pierwszej kategorii gier zaliczyć należy chociażby: Fallouta 3, Deus Ex: Human Revolution czy Syndicate. Do tej drugiej np.: Wastland 2, X-com: Enemy Unknown czy Baldur’s Gate Enhanced Edition. Skąd bierze się trend na powroty po latach?

Nie da się oprzeć wrażeniu, że twórcy gier chcą w ten sposób skapitalizować sentyment, jaki żywią dziś już dorośli gracze do tytułów ze swego dzieciństwa. Od lat 90. dzieli nas już pełna dekada, więc jeśli ktoś wówczas miał 10-15 lat, to dziś jest już dawno dorosłym klientem, gotowym wydać swoje pieniądze na nowe gry. Wypuszczenie na rynek sequelu albo remake’a jego ulubionego tytułu sprzed lat to dość prosty sposób na wydobycie od niego pieniędzy. O tym, że grupa 20+ przeżywa właśnie falę nostalgii za czasami dzieciństwa, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Każdy widział w Internecie wspominanie z rozrzewnieniem gum turbo i kreskówek z Cartoon Network.

Poza tym twórcy dostrzegli chyba w sięgnięciu do przeszłości szansę na odnowienie całego rynku gier. Rynku, który od jakiego czasu zdawał się pożerać własny ogon, nie proponując nam wiele nowości. Sklepowe półki zdominowały najpopularniejsze gatunki i serie, w związku z czym wysypowi FPS-ów towarzyszył w zasadzie zanik strategii turowych, RPG-ów osadzonych w światach innych niż fantasy czy tzw. skradanek. Sięgnięcie po dawne pomysły, które oszlifowane zostają przy pomocy najnowszych narzędzi i dostosowywane do potrzeb współczesnego gracza, pozwala wpuścić na rynek trochę świeżego powietrza.

Oczywiście, czasem widać, że wydawcy opierają się jedynie na sentymencie, stąd niektóre tytuły sprzed lat traktowane są jako nośne marki promujące grę mającą tak naprawdę niewiele wspólnego z oryginałem. Taka sytuacja wystąpiła chociażby w przypadku Syndicate, które z gry strategicznej (zgoda, że dość specyficznej) stało się strzelanką, to też będzie miało miejsce w Xcomie, także FPS-ie opartym z kolei na strategii turowej. W tym drugim przypadku trailery pozwalają sądzić, że nawet fabuła oryginału nie pozostanie bez zmian.

Niemniej w tej czy innej postaci trend na powroty po latach jest zauważalny i należy się z niego cieszyć. Wydawać by się mogło, że to zatrzymuje branżę w miejscu, ale przecież tak naprawdę chodzi o to, aby gry komputerowe dostarczały dobrej rozrywki. Na przykładzie nowego Deus Ex widać, że takie wskrzeszanie marki może dać świetne i niebanalne efekty, a o to przecież w tym wszystkim chodzi.