Recenzja gry Prêt-à-Porter

0
476
5/5 - (1 vote)

Gry ekonomiczne cieszą się dużą popularnością wśród bardzo określonego typu graczy: najczęściej są to ludzie stąpający twardo po ziemi, umysły ścisłe, przyszli studenci szkół ekonomicznych. W tytułach typu Monopoly lub Eurobusiness uczymy się, jak należy zarządzać gotówką i inwestycjami, by zdominować konkurencję w naszym kapitalistycznym świecie.

Prêt-à-Porter wydany przez Portal stara się poszerzyć target gier ekonomicznych poprzez skoncentrowanie się na świecie… mody. Wybór to może nietypowy, ale na pewno odważny. Czy dzięki tej grze przy planszówkach zasiądzie więcej kobiet sukcesu? Czy pora wymienić siwiejącego dziadka z Monopoly na Top Modelkę? Przekonajmy się!

Grę możecie kupić TUTAJ.

Ilość graczy: 2 do 4 (w internecie można znaleźć wariant gry dla 5 graczy)
Czas gry: 60-90 minut (pierwsze gry – ok. 30 minut dłużej)

Przyjemnym dla ucha tytułem Prêt-à-Porter (czyli ubrania „gotowe do noszenia”) gra prawdopodobnie nawiązuje do budzącego skrajne reakcje filmu Altmana. W świecie mody termin ten oznacza po prostu ubrania, które można kupić w sklepie, bez konieczności zamawiania ich u krawca. Po zapoznaniu się z regułami gry można dojść do wniosku, że jej nazwa jest poniekąd przewrotna, ponieważ jako przedsiębiorcy wchodzący w świat mody będziemy czuwali nad każdą fazą przygotowania strojów, od projektowania przez znalezienie właściwych materiałów po promocję w postaci pokazów mody. Dopiero, gdy nasze stroje będą miały swoją „premierę” na wybiegu, będziemy mogli pomyśleć o ich sprzedaży. Właśnie wtedy staną się tak naprawdę prêt-à-porter dla szerszego odbiorcy.

Podczas rozgrywki będziemy mogli kupować i rozbudowywać budynki, zatrudniać i doszkalać pracowników, oraz negocjować i przedłużać kontrakty. Wszystkie te elementy przysłużą się nam na różnych etapach. Przykładowo, dobry księgowy obniży comiesięczny koszt utrzymania firmy, a kontrakt z firmą budowlaną pozwoli nam na darmowy zakup sklepu firmowego, który z kolei będzie nam przynosił regularne dochody. Każdy z graczy będzie mógł wykonać ograniczoną ilość takich akcji na turę, więc swoje decyzje trzeba dobrze przemyśleć.

Plus: Nie mam głowy do liczb, więc początkowo nie byłem pewien, czy sobie poradzę z opanowaniem rozgrywki, ale okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Nie sumujemy w Prêt-à-Porter abstrakcyjnych liczb, ale po prostu liczymy pieniądze – a kto tego nie lubi?

Muszę przyznać, że niespodziewanie dużą przyjemność sprawiło mi inwestowanie w coraz to nowe możliwości rozwoju firmy. Zabrzmi to trochę naiwnie, ale naprawdę czułem, że podpisane przeze mnie „kontrakty” są rzeczywistymi dokumentami, a moi „pracownicy” to coś więcej niż tylko karty z tekstami.

Jestem zwolennikiem tur równoległych, więc w tej materii Prêt-à-Porter także mnie nie zawiódł. Stawianie pionków na planszy (i tym samym wyznaczanie priorytetu na działanie w danej strefie) potrafi być naprawdę ekscytujące. Czy nasz przeciwnik zabierze nam spod nosa naszego wymarzonego pracownika, czy też skusi się na coś innego?

Interakcja między graczami jest w moim odczuciu wystarczająca. Nie zabijamy sobie pracowników, nie podpalamy budynków, nie pozywamy siebie do sądu – za to konkurujemy na ilość zebranych żetonów public relations, trendów i ilości projektów. Musimy umieć przewidzieć, czy nasz oponent pójdzie w jakość czy ilość – w jakich aspektach możemy go przebić. To naprawdę interesujące! Prêt-à-Porter zaskakuje swoim dojrzałym podejściem do aspektów ekonomicznych i strategicznych.

Minus: Zgadzam się z moim przedmówcą. Mechanice Prêt-à-Porter nie można wiele zarzucić. Mamy karty, które przydadzą się każdemu, a także takie, które ważne są przy określonych zagraniach i taktykach. Niestety, jest też parę (stosunkowo niewiele) mało interesujących przykładów – pracownicy, których nikt nie zatrudni, budynki, których nikt nie kupi, kontrakty, których nikt nie podpisze. Ale czy nie odzwierciedla to czasem realiów rynku? Biznesmen może podjąć zarówno złe, jak i dobre decyzje. Dlatego ciężko uznać to za wadę gry.

Podczas rozgrywki odkryliśmy, że z kredytów na rozwój firmy korzysta się niezwykle rzadko, mimo że bank zajmuje ważne miejsce na planszy. Możliwe, że celowo unikaliśmy tej opcji, bo baliśmy się spłacać procenty i oddawać odsetki… ale naprawdę ciężko jest popaść w długi. Myślę, że warto zastanowić się nad delikatną modyfikacją tego elementu w przyszłych wydaniach gry.

+Krótki czas oczekiwania na swoją kolej +Wiele możliwości rozwoju firmy +Ekscytująca rozgrywka +Wiarygodne przedstawienie elementów ekonomicznych +Czujemy, że konkurencja depcze nam po piętach -Gra nie zachęca do brania kredytów w banku

Każda kobieta wie, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Prêt-à-Porter pod tym względem nie zawodzi. Bardzo ładne pudełko ze świetnymi przegródkami na karty i inne elementy, ciekawa plansza zawierająca dużo informacji, instrukcja z ilustracjami, dużo kart, fajne kolorowe kostki symbolizujące materiały, porządnie wykonane żetony, zabawne papierowe pieniądze…

Diabeł może ubierać się u Prady, ale w tym przypadku – tkwi w szczegółach. Wystarczy bliżej przyjrzeć się planszy, by zauważyć trzy poważne niedociągnięcia. Każda z kart w grze ma swój kolor – pracownicy są niebiescy, budynki – brązowe, a kontrakty – białe. Tymczasem na planszy miejsca przeznaczone na te karty są brązowe dla pracowników, a niebieskie dla budynków. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak twórcy gry mogli tego błędu nie zauważyć – zwłaszcza, że pola pod kontrakty pasują kolorystycznie do kart. Na planszy umieszczono „ściągę” z zasadami rozpatrywania miesięcy wystawowych dla różnej ilości graczy. Przydatna sprawa! Szkoda tylko, że najpierw podane są instrukcje dla dwóch, potem dla czterech, a następnie dla trzech graczy. Czemu nie ułożyć tego w odpowiednim porządku (2-3-4 albo 4-3-2?) Kolejna sprawa to ilość pól pod pionki dla różnej ilości graczy. Pola są cztery, ale w instrukcji znajdziemy tylko zasady umożliwiające korzystanie z trzech z nich. Jeśli chcemy korzystać ze wszystkiego, co jest na planszy, powinniśmy poszukać w Internecie instrukcji dla pięciu graczy. Dziwi mnie, że twórcy gry nie zamieścili tych zasad w instrukcji papierowej, ale na planszy umieścili coś, z czego bez dostępu do sieci skorzystać nie można.

Karty są wykonane solidnie. Łatwo odróżnić jedną od drugiej. Łatwo również zorientować się w symbolach, które się na nich pojawiają. Szkoda tylko, że twórcy nie postarali się o lepsze pokazanie strojów, które szyjemy. Są one przedstawione w bardzo oszczędny, chciałoby się powiedzieć – uproszczony – sposób. A szkoda – w końcu to gra o świecie mody! Jeśli się czegoś spodziewamy po pudełku, to ładnych ilustracji! Troszkę denerwująca jest też mała czcionka na kartach – trzeba je czytać z bliska, a to irytuje, zwłaszcza, że co turę każdy gracz musi zapoznać się z dziewięcioma nowymi kartami.

+Ładne, funkcjonalne opakowanie +Estetyczna plansza +Dobre żetony -Poważne błędy w rozplanowaniu elementów planszy -Niezbyt piękne projekty ubrań -Mała czcionka na kartach

Długo się zastanawialiśmy, dla kogo przeznaczony jest Prêt-à-Porter. Teoretycznie w grę można grać od 10 lat. Czy nastolatki zakochane w programie Top Model znajdą tu to, czego szukają? Niekoniecznie – modelki to w Prêt-à-Porter nie charyzmatyczne i piękne gwiazdy, ale zwykli pracownicy, a proces tworzenia projektów ogranicza się do ich „zaklepania” i znalezienia odpowiednich materiałów. Poza tym poziom trudności gry może okazać się zbyt wysoki. Czy tematyka gry przyciągnie koneserów gier ekonomicznych? Jeśli tak, to raczej zainteresują się nią kobiety. A szkoda. Prêt-à-Porter to bardzo dobrze przygotowana gra, opracowana przez profesjonalistów. Obawiam się jednak, że znalezienie znajomych chętnych do rozegrania partii może przysporzyć nam sporo problemów.

Jako Ogry Planszowe nie mamy nic przeciwko grom niszowym, ale w naszej opinii Prêt-à-Porter jest nieco zbyt niszowe, co przełożyć się może na niskie zainteresowanie ze strony graczy.  Mimo to gorąco zachęcamy do spróbowania swoich sił. Gra na pewno sporo nauczy osoby marzące o założeniu własnej firmy, nawet jeśli nie będzie to biznes związany ze światem mody. 90 minut gry mija naprawdę szybko, a napięcie rośnie w miarę zbliżania się do ostatniej tury. Warto!

+Niespodziewanie wciągająca
 +Uczy więcej niż Monopoly

-Nie każdy będzie chciał w to zagrać -Gra może być za trudna dla młodszych graczy