Witamy na Ziemi… i w pysk

0
236
Rate this post

Ale dorwałem gierkę – mówił z podekscytowaniem 12-letni Marek. –Bronisz Ziemi przed kosmitami. Wysyłasz samoloty, by niszczyły statki latające, potem je badasz, walczysz z „ufokami”, masz różne rodzaje broni, a potem badasz też te, które znajdziesz w statkach. Teraz to muszę złapać żywcem dowódcę takich, co unoszą się w powietrzu. A… i jeszcze budujesz swoją bazę, produkujesz przedmioty i bronisz miast przed inwazjami. Michał pomyślał chwilę i odparł – To musi być najlepsza gra na świecie.

Tak było, gdy po raz pierwszy usłyszałem o UFO: Enemy Unknown z serii gier X-Com. I zaiste, jak opowiadał mi kolega wiele lat temu, gra miała w sobie te wszystkie elementy. Fabuła była dość prosta, trochę na wzór Facetów w Czerni znanych ze starych amerykańskich komiksów. Rządy świata powołały specjalną organizację mającą na celu obronę Ziemian przed najazdem obcych istot. I tyle. Proste prawda? Na papierze może i tak, lecz gdy przychodzi do czynów to sprawa się komplikuje. Okazuje się, że kosmici mają szybsze statki, potężniejszą broń, świetnie widzą nocą i przewyższają nas liczbą żołnierzy. I jak my, gracze reprezentujący całą ludzkość mamy sobie z tym poradzić? Musicie zagrać sami.

 

Gra jak najbardziej retro, stworzona prawie 20 lat temu przez MicroProse, twórcę np. Transport Tycoon (mmm miodzio!). Niewielu wie, że współzałożycielem firmy oraz twórcą samej gry UFO: EU (nie, to nie jest skrót od Unii Europejskiej) jest SidMeier, czyli twórca kultowej już serii Civilization. Firma MicroProse szybko się rozpadła po odejściu Sid’a (po sprzedaży firmy), ale tytuł pozostał w jego rękach na licencji firmy Firaxis, którą sam założył. A teraz dowiadujemy się, że pojawi się wkrótce kolejna edycja X-Com. Boję się utraty klimatu poprzednich części, a w szczególności tych emocji, które mi towarzyszyły. Po tylu latach grania w mnóstwo pożeraczy czasu, nie jest łatwo mi zaimponować, lecz jest to wciąż możliwe. Nie jest potrzebny EthanHunt.

Wracając do samego tytułu, o który toczy się rozprawa. Skąd fenomen gry? Grywalność, kosmici i wielowymiarowość to moje typy. Nie dość, że znajdziemy tu niezapomniane dźwięki oraz muzykę to zabawa w odkrywanie sprawiało, że to był strzał w dziesiątkę potrzeb graczy. Istny koktajl molotova łączący strach, adrenalinę i chęć niesienia śmierci na wrogich nam istotach. Wystarczy zapałka, by było nieszczęście. Fenomenem, jak na tamte czasy, była także grafika. Rzadko się widziało, by wyposażona w nowy sprzęt postać zmieniała swój wygląd na ekranie taktycznym. A tu widać każdy nowy pancerz, broń czy trzymany w ręku granat. Nie można nazywać się „gamer’em”, jeśli omija się klasyki, więc ta pozycja jest obowiązkowa. Szczególnie dla fanów taktyki w stylu Jagged Alliance (w lutym już kolejna część!).

 

Zdradzę wam sekret. Otóż akcja gry rozpoczyna się z dn. 1 stycznia 1999 roku. Mając wtedy 15 lat rozpocząłem dokładnie tego dnia (w świecie realnym już) nową grę w UFO. Jeden dzień w rzeczywistości równał się jednemu dniu w grze. Ani minuty dłużej. Grając w ten sposób prowadziłem dziennik wypraw i badań, który z resztą mam do dziś. Taka była „zajawka” na tę grę, więc rozumiecie pewnie, czemu ją tak polecam.

Problem pojawia się jak zwykle, gdy chce się zagrać w każdą starą grę. „Napisał, że fajna, a tu grać nie można”. Otóż można. Gra jest do kupienia przede wszystkim poprzez platformę Steam. Niedawno była nawet obniżka 75%, więc grę można było kupić (w przybliżeniu) za 8 zł. Obecnie cena wynosi 4.99 euro, czyli nieco ponad 20 zł, lecz obniżki są częstym zjawiskiem na Steamie. Uważam, że warto wydać te pieniądze, gdyż zabawa spędzona przy tej grze pozostanie w pamięci, a przede wszystkim będziecie posiadaczami klasyki gatunku strategio-taktyki. Miłego grania.