Recenzja: MotorStorm Apokalipsa

0
154
5/5 - (1 vote)

MotoStorm Apocalypse to jedne z najbardziej widowiskowych wyścigów w historii gier. Czy jednak poza wrażeniami wizualnymi oferuje też dobrą zabawę? Zapraszamy do przeczytania recenzji.

W swoich Pierwszych Wrażeniach trochę narzekałem na klimat w najnowszej odsłonie wyścigów MotorStorm. Niestety z czasem coraz bardziej zniechęcałem się do otoczki, którą zbudowali twórcy Apokalipsy. O ile pomysł wyścigów w mieście nękanym trzęsieniami ziemi jest jak najbardziej fajny i oryginalny, tak doklejenie do tego jeszcze wszechobecnej walki pomiędzy degeneratami którzy nie zostali ewakuowani z miasta a wojskiem, tylko miesza i psuje klimat wyścigów. Rozumiem że konflikt dodaje jeszcze pikanterii całej sytuacji, ale twórców chyba trochę poniosła wyobraźnia i ktoś zapomniał im powiedzieć „co za dużo, to nie zdrowo”. Dostateczne wrażenie robi spustoszenie spowodowane trzęsieniem ziemi, a strzelające helikoptery, ludzie biegający po trasie, strzelający i rzucający koktajlami mołotova mnie tylko wybijali z wczucia w rywalizację między kierowcami. Poza tym historia która serwują panowie z Evolution Studios jest według mnie głupia jak kilo gwoździ bez łebków, a filmiki przerywnikowe są jeszcze bardziej głupie. Może niektórym spodoba się bardzo barowy humor i ubogie w efekty komiksowe scenki.

Festiwal, czyli kampania dla jednego gracza po raz pierwszy została w bardziej sensowny sposób uporządkowania. Podzielona na 3 etapy / poziomy trudności, w każdym przedstawia historię jednego kierowcy, od początkującego, przez profesjonalistę, a na weteranie wyścigów kończąc. Scenariusz nie dość, że jest mało ambitny, to na dobrą sprawę w większości przypadków nie tłumaczy czemu akurat tym razem ścigamy się na tym torze i w danym pojeździe. W połowie kampanii zaczyna irytować fakt, że gra zmusza nas do jazdy w wyścigu w konkretnym wehikule – często zdarzają się sytuacje w którym w jednym ścigamy się wielką ciężarówką, a w następnym małym motocyklem. Jako, że każdą z 13 klas pojazdów prowadzi się inaczej jest to solidne utrudnienie, które mi działało na nerwy. Z drugiej strony jest to ciekawy zabieg, który zmusza do ogrania i poznania każdego rodzaju wehikułów. Suma sumarum doprowadza to do sytuacji, w której jedne wyścigi wygrywa się praktycznie z miejsca, a nad innymi trzeba posiedzieć nawet po pół godziny.

Seria MotorStorm nigdy nie należała jednak do najprostszych. Tutaj trzeba być czujnym praktycznie od pierwszych do ostatnich metrów, bo niejednokrotnie zdarza się że jeden błąd oznacza przegraną. W większości wyścigów startujemy z ostatniej pozycji, więc praktycznie większość czasu gonimy za czołówką licząc na ich błędy. Kierowcy sterowani przez konsole są bardzo wytrwali i agresywni – niejednokrotnie zdarza im się spychać gracza poza tor, nawet kosztem zniszczenia własnego pojazdu. Największym utrudnieniem jest strasznie losowa fizyka. Czasem zwykłe otarcie kołem o bandę oznacza totalną kraksę, a kiedy indziej pojazd odbija się od niej jak kauczuk. Zdarzają się też przypadki, w którym nasze cztery (lub dwa) kółka wybijają się w powietrze, albo rozwalają o przeszkodę, której nawet nie zauważyliśmy. Niczym w Formule 1 często najważniejszym i najtrudniejszym momentem wyścigu jest pierwszy zakręt – na torze znajdują się wtedy wszyscy z 16 kierowców, także panuje straszny tłok i chaos. Przemknięcie się chyłkiem obok głównego karambolu często daje lepszą pozycję w ściganiu czołówki stawki. Wszystko to sprawia, że w czasie wyścigu za często wygrana zależy od szczęścia, a nie umiejętności.

Oprócz szczęścia, do wygrania wyścigu niezbędne jest również umiejętne wykorzystywanie boosta, i poznanie tras. Nitra trzeba używać w odpowiednich momentach, uważać żeby nie przegrzać silnika i jak najczęściej chłodzić go w wodzie, lub podczas lotu. MotorStorm Apocalypse wydaje się być trochę wolniejszy od swoich poprzedników. Mimo trzymania gazu do dechy, często ma się wrażenie że nasz pojazd się wlecze i dopiero po odpaleniu boosta tak naprawdę ma jakąś konkretną prędkość. Łatwo nie zauważyć kiedy jedzie się z nitro, a kiedy bez, bo twórcy zrezygnowali z wizualnego efektu boosta, który pojawiał się w poprzednich częściach serii.

Zdecydowanie najmocniejszym aspektem Apokalipsy jest widowiskowość. Zmieniające się trasy, spektakularne wybuchy, wiele świetnych efektów – zdecydowanie są to jedne z najbardziej widowiskowych wyścigów w historii. Walące się budynki, zapadająca jezdnia, wybuchające cysterny, tornada…praktycznie na każdym metrze trasy towarzyszy nam mnóstwo wodotrysków graficznych, które z jednej strony robią bardzo duże wrażenie, a z drugiej strony dorywają trochę zbytnio uwagę od esencji gier, czyli samej rozgrywki. Szczerze mówiąc w pewnym momencie wszystkie efekty zaczęły działać mi na nerwy i mimo ich ciekawego wykonania po prostu nie miałem ochoty ich oglądać (szczególnie podczas 10 przejazdu na tej samej trasie).

Lecz nawet bez wszystkich destrukcyjnych efektów MotoStorm Apocalypse może pochwalić się jednymi z najfajniejszych i najbardziej niepowtarzalnych tras. Projektanci torów niejednokrotnie nie tylko puścili wodzę fantazji, ale również pokazali jak wiele nowych motywów można wprowadzić do wyścigów. Trasy nie tylko odbywają się w takich efektownych warunkach jak grasujący na wybrzeżu sztorm, ale także udowadniają ze ścigać można się wszędzie, nawet na dachach i wnętrzach zawalonych wieżowców, czy w tunelach metra. Jest to całkiem inny klimat niż ten spotykany w poprzednich częściach serii i w duecie z wrzuconym do tego wszystkiego wszechobecnym konfliktem pasuje bardziej do gier typu Twisted Metal niż off-roadowych wyścigów. Jednym może się to spodobać bardziej, drugim mniej. Może w kolejnej części twórcy zdecydują się dodać do pojazdów również karabiny, wyrzutnie itp.? Wtedy rywalizacja w post apokaliptycznym stylu dopiero stałaby się sycąca.

W grze występują tylko cztery rodzaje wyścigu: festiwal (w którym można rozegrać dowolny wygrany wyścig w kampanii, lecz tym razem w dowolnym pojeździe), zwykły wyścig, eliminację (co kilkanaście sekund odpada ostatni kierowca w stawce) oraz pościg. Nie jest to zbyt rozległy wybór, ale należy dodać do niego wyścigi z czasem (zwykłe i specjalnie w trybie hardcore z trudniejszymi przeciwnikami) i świetny multiplayer. Oprócz tradycyjnych wyścigów na podzielonym ekranie, jest również rozbudowany tryb online. Podczas gry w sieci wraz z kolejnymi wyścigami zdobywamy doświadczenie, za które awansujemy na kolejne poziomy odblokowując nowe modele pojazdów, części do nich (w grze jest również rozbudowany edytor pojazdów, w którym możemy dowolnie dostosowywać swój wehikuł) i kierowców. Oprócz tego zgodnie z online’ową tradycją twórcy wprowadzili również system umiejętności. Przed wyścigiem wybieramy komplet trzech spomiędzy takich jak np.: szybsze resetowanie pojazdu na tor, lepszą przyczepność, czy szybsze chłodzenie silnika. Dodatkową atrakcją w sieciowych zmaganiach jest również możliwość obstawiania – możemy postawić na jednego kierowcę i jeśli znajdziemy się na necie szybciej od niego to np.: zgadniemy podwójną pulę (wszystko zależy od poziomu oponenta). Jednym słowem tryb dla wielu graczy potrafi wciągnąć na dłuższą metę i ma swoje niepowtarzalne akcenty wyróżniające go w gąszczu ostatniego wysypu racerów.

Czy Apokalipsa to najlepsza część festiwalu MotorStorm? Wszystko zależy od tego, czy spodoba Wam się całkiem inny klimat (dlatego przed zakupem polecam sprawdzić w akcji demo na PS Store). Pomijając durną fabułę i sporadyczny przesyt jest to bardzo dobry i cholernie widowiskowy racer, który wnosi do gatunku sporo świeżość i wyróżnia się w ostatnim wysypie wyścigów. Mimo wszystko, mi bardziej do gustu przypadła poprzednia część serii.

Szkoda, że premiera Motorstorm Apocalypse zbiegła się z tragedią w Japonii. Gdyby gra pojawiła się miesiąc wcześniej, to zdecydowanie znalazłaby większą gamę odbiorców, a w obecnej sytuacji podejrzewam że rynek w Kraju Kwitnącej Wiśni będzie dla niej zamknięty. Tymczasem pozostaje mieć nadzieję, że mimo wszystko MS:A sprzeda się na tyle dobrze, żeby Evolution Studio mogło rozpocząć pracę nad nową częścią, która na pewno też czymś zaskoczy.

Źródło: https://redsms.pl/wyjatkowe-gadzety-elektroniczne-na-prezenty-walentynkowe/