Recenzja Harry Potter i Zakon Feniksa

0
309
Rate this post

Gdy dowiedziałem się, że wyjdzie kolejna gra na podstawie książki i filmu o Harrym Potter’ze to od razu skreśliłem go na całej linii. Myślałem, że będzie to kolejny gniot, w którym będzie chodziło o zbieranie fasolek Berttiego Botta lub czekoladowych żab.

Na szczęście gra tak nie wygląda. Skoro bohaterowie, aktorzy i inni wydorośleli, to dlaczego gra nie miałaby się stać bardziej poważna? Tak też pomyśleli panowie z EA i stworzyli coś co można już nazwać porządną grą.

Historia

No tak. W grze jest opowiedziana ta sama historia co w książce J.K. Rowling. Dla tych, którzy nie czytali lub po prostu zapomnieli, napiszę w skrócie co się stało. No tak… Cała historia zaczyna się gdy Harry jest zmuszony użyć magii poza szkołą, a przyczyną jest nagły atak dementorów, na domiar złego w pobliżu pałętał się jakiś mugol.. Gdy cały świat się o tym dowiaduje, dalsza edukacja Harry’ego w Howarcie stoi pod znakiem zapytania. Na szczęście w odpowiednim momencie (podczas przesłuchania w Ministerstwie Magii) pojawia się Dumbledore i łagodzi całą sytuację.

 

Gdy Harry wraca do szkoły na piąty rok nauki nikt niema powodów do radości, a to ze względu na nowego nauczyciela obrony przed czarną magią – Dolores Umbridge. Wszyscy uczniowie nie przepadają za nowym belfrem, a szczególnie nasz Harry, a w międzyczasie w siłę rośnie ten, który Harry;ego nienawidzi. Ministerstwo Magii uważa to za brednie i robi z Harry’ego zwykłego głupola. Na szczęście Harry wie lepiej i niema zamiaru się poddawać.

Zmiany

W najnowszej części komputerowych przygód Harry’ego Pottera zaszło wiele zmian. Trzeba zacząć od wielkości świata, który przyjdzie nam eksplorować do woli. Hogwart został świetnie oddany, wszystkie najważniejsze pomieszczenia tu są (oprócz boiska do Quidditcha) i wyglądają jak wyciągnięte prosto z opisu w książce. Uwagę warto też zwrócić na nowy silnik graficzny, który niestety na PC’tach został tylko troszkę poprawiony, ale na konsolach next-genowych wygląda wręcz rewelacyjnie (tak samo było z Piraci z Karaibów Na Krańcu Świata. PC’towa wersja odrzucała, a konsolowa wręcz oszałamiała). W opcjach nie znajdziemy żadnych typowych ustawień grafiki, zobaczymy tylko opcję zmiany rozdzielczości i opcję, w której wybieramy czy stawiamy na grafikę czy na szybkość gry. Jest jeszcze wiele zmian, ale te zostaną poruszone później.

Hogwart

Jak już wcześniej napisałem, Hogwart został wiernie oddany, a jego ogrom może troszkę przytłaczać tych, którzy dopiero zaczynają w grę grac. Możemy się pogubic w milionach korytarzy, ale bez nich nic byśmy nie osiągnęli, a i bezsensu byłoby „teleportowanie” się z miejsca na miejsce a z tą opcją można nowego Harry’ego nazwać „GTA w świecie magii i czarów”. Prawie wszystkie pomieszczenia są dostępne już od początku gry, a reszta otwiera się wraz z naszym postępem w grze.

 

Aby nie gubić się w labiryntach korytarzy twórcy przygotowali kolejny świetny patent, a dokładniej Mapa Huncwotów. Na początku wydaje się nam ona niezbyt czytelna, ale wystarczy tylko znaleźć na liście odpowiednie pomieszczenie lub osobę od razu wszystko staję się proste. Gdy już zaznaczymy miejsce i wyjdziemy z mapy zauważymy na podłodze ślady stóp, które… poprowadzą nas do miejsca, które wybraliśmy. Ten „system nawigacyjny” jest niezawodny, bo zawsze uwzględnia odkryte przez nas przejścia i po prostu wie lepiej od nas, którędy iść.

Czary, mary

Oprócz ogromu Hogwartu jest tu jeszcze jedna rzecz, która zasłużyła na pochwałę, a dokładniej system czarów. W poprzednich częściach wystarczyło wcisnąć odpowiedni przycisk i Harry wiedział jaki czar jest nam potrzebny. W najnowszej części nie jest to już takie proste. Każdy czar ma swój własny system ruchów… myszki! Wydaje się trudne, ale wystarczy troszkę się temu przyjrzeć i mamy całą władzę w jednej ręce.

Prawy przycisk myszki jest odpowiedzialny za czary, których używamy podczas pojedynków, których pod koniec gry jest dość sporo. Zaś lewy przycisk jest podporządkowany reszcie czarów, ale niech to was nie zmyli, bo każdy czar ma też swój unikalny ruch myszką. Np. Jeżeli chcemy wysłać jakiś przedmiot w inne miejsce, wystarczy wcisnąć LPM i ruszać myszką w lewo i prawo a Harry rzuci zaklęcie na dany przedmiot i później wystarczy już tylko przenieść przedmiot w inne miejsce.

Chłopiec na posyłki

No i teraz czas przejść do tej części recenzji, której tak chciałem się pozbyć, ale mus to mus. Jak już wiemy mamy tu bardzo dużo misji, ale niestety większość polega na bieganiu z miejsca na miejsce, skakaniu po balkonach itp. Najlepszym przykładem jest zadanie, w którym chodzi o zebranie Gwardii Dumbledore’a. Aby dana osoba do nas dołączyła musimy pomóc jej np. Odnaleźć zagubiony aparat fotograficzny lub odebraniu mikstury z pokoju Umbridge. Jak widzicie robimy tutaj za chłopca na posyłki.

 

Najważniejsze, na miejscu… ostatnim

Jak wiecie gra jest oparta na książce i filmie z Harrym Potterem w tytule, ale… no właśnie to „ale” mnie wkurza. Jeżeli ktoś książki nie czytał to nie będzie wiedział o co chodzi i nie połapie się w historii, która jest dość poplątana, a i film wiele wątków pomija. Większość ważniejszych wątków jest tutaj pokazane w kilkunasto sekundowych przerywnikach filmowych. I nic nie uratuje strasznej sytuacji w jakiej gra się znalazła, nawet kilka dodatkowych postaci, którymi będziemy mogli sterować (m.in. Dumbledore, w którego wcielimy się podczas końcowego pojedynku.)

Secret Room

Na szczęście twórcy pokwapili się o jakieś dodatkowe rozrywki dla graczy jak, np. Ważenie eliksirów, granie w magiczne szachy lub w wybuchające karty. To co wymieniłem to dopiero początek, a wszystkiego nie wymienię, bo chyba wszystkiego nie zobaczyłem. Większość tych gierek jest bardziej interesująca niż bieganie tam i z powrotem.

Niestety tylko te rzeczy są tutaj dobrze dopracowane, bo nawet sterowanie jest beznadziejne. Niedość, że musimy wciąż trzymać przycisk biegu to i Harry reaguje z opóźnieniem na nasze polecenia. Od razu widać, że sterowanie jest ułożone pod pada. Hogwart żyje, owszem żyje, ale w niektórych miejscach będziecie się modlić, aby wszystkich wybił Voldemort, bo nawet ja ze swym ponadprzeciętnym spokojem kliknąłem pod nosem próbując 783 raz ominąć ucznia Hogwartu, który stoi na środku ciasnego korytarza i dupy mu się ruszyć nie chce.

 

Aby tego mało nie było to i kamera jest cholernie wkurzająca. Miast podążać za bohaterem to ukazuje Harrego z innej perspektywy w każdym pomieszczeniu, co irytuje bardzo, ale to bardzo. Wprowadzono tutaj dla ułatwienia rozgrywki, system który podświetla przedmiot, na którym chcemy uzyc czaru, ale i on zawodzi.

Tutaj nawet czary nie pomogą

Nowy Harry Potter nie jest beznadziejny, ale też długa droga przed nim do doskonałości. Nowy Potter jest tylko dla wysłużonych fanów, którzy po omacku gdy nikt nie widzi, przebierają się w czarną pelerynę i próbują przesunąć biurko za pomącą różdżki, ale jeżeli fanem Pottera nie jesteś to zniechęcać się nie musisz. Jednych ta gra przyciągnie, drugi odepchnie na jeszcze większą odległość. Gra warta polecenia, ale też nie obowiązkowa. Miejmy nadzieję, że gra na podstawie książki „Harry Potter i Książe Półkrwi” będzie o wiele lepsza.