Recenzja gry Rice Wars: Wojny Ryżowe

0
280
Rate this post

Obok historii feudalnej Japonii nie sposób przejść obojętnie. Samuraje, szogunowie, intrygi, wojny, a wszystko to na stosunkowo niewielkich wysepkach. W grze Rice Wars: Wojny Ryżowe wcielimy się w daimyo – władców, którzy starają się zdobyć jak największe wpływy u cesarza. Osoba, która najlepiej zadba o gospodarkę wysepki Tokuno, jednocześnie radząc sobie z rywalami, otrzyma w nagrodę całą wyspę i zaskarbi sobie szacunek u panującego nad Japonią cesarza. Jesteście gotowi? Czas dobyć katany, na plecy wrzucić wór ryżu i przegonić wrogów tam, gdzie pieprz rośnie! Oto recenzja strategicznej gry planszowej, Rice Wars: Wojny Ryżowe!

Jak sama nazwa wskazuje, w grze Rice Wars: Wojny Ryżowe będziemy musieli zadbać o gospodarkę naszej wysepki, która to gospodarka opiera się na uprawie ryżu. Będziemy więc wysyłać chłopów, aby zbierali ryż z pól uprawnych. Dzięki odpowiedniemu rozlokowaniu naszych podwładnych będziemy otrzymywać coraz większe dochody. Musimy przy tym pilnować, by nasi rywale nie odcięli nas od regularnych dostaw ryżu, a co za tym idzie, pieniędzy. Do obrony naszych rolników wyślemy oddziały ashigaru, czyli wojowników. Naturalnie, będziemy mogli również zaatakować przeciwnika, starając się przejąć jego pola uprawne lub wyzywając go na pojedynek za pomocą ronina, czyli naszego prywatnego samuraja. Zwycięża gracz, który po określonej z góry liczbie tur będzie kontrolował najwięcej pól ryżowych.

W pudełku z grą znajdziemy mnóstwo żetonów, którymi zaznaczymy nasze jednostki, ryo, czyli pieniądze, instrukcję w trzech językach (polskim, angielskim i niemieckim), karty reprezentujące naszych daimyo oraz karty akcji i reakcji, dzięki którym będziemy mogli dodatkowo wpłynąć na przebieg rozgrywki.

Plus: Język japoński jest dla mnie zdecydowanie za trudny, ale muszę powiedzieć, że zasady gry Rice Wars: Wojny Ryżowe zrozumiałem bardzo szybko. Równie szybko doszedłem do wniosku, że mechanika gry jest dobrze pomyślana. Mamy jasno określone zasady ustawiania kolejnych jednostek, a do tego dochodzą różne zmienne w postaci kart akcji i reakcji, jak również zróżnicowanego charakteru tur, które rządzą się swoimi zasadami.

Cieszę się, że twórcy gry wzięli pod uwagę wariant gry w dwóch i więcej graczy, oferując dwustronną mapę, która odpowiednio wpływa na styl rozgrywki: mniejsza (2-4 graczy) to prawdziwy blitzkrieg, podczas gdy większa (3-5 graczy) zmusza do dobrego planowania i przemyślenia wszystkich ruchów z wyprzedzeniem. To na pewno spodoba się Minusowi, który przecież tak lubi szachy.

Nieźle się ubawiliśmy przy Rice Wars: Wojnach Ryżowych. Podczas gry szybko zorientowaliśmy się, że jest tu sporo miejsca na stosowanie rozmaitych taktyk, a także dyplomację i intrygi. Prawie nie doszło do rękoczynów z Minusem, kiedy pokonałem jego daimyo moim roninem. Gra zaskakuje, jednocześnie nie pozwalając sobie na zbyt duży element losowości. Jestem za!

Minus: W mechanice Rice Wars: Wojny Ryżowe ciężko doszukać się jakichś poważniejszych wad. Nie jestem do końca zadowolony ze sposobu prowadzenia w grze walk i pojedynków. Są emocjonujące, to prawda – odsłaniamy karty, nie wiedząc czy przeciwnik nas nie przelicytuje. Z drugiej strony przy remisie wynik rozstrzygany jest losowo. Myślę, że można byłoby to lepiej rozwiązać.

Rice Wars: Wojny Ryżowe to gra równych szans. To się chwali, ale z drugiej strony nie miałbym nic przeciwko dodaniu jakichś specjalnych umiejętności dla poszczególnych władców lub zwiększenia ilości jednostek. Ktoś mógłby nawet powiedzieć, że ta strategia to takie zaawansowane warcaby. Myślę, że (jak słusznie zauważył Plus) bliżej Rice Wars do szachów.

Bądźmy szczerzy – moje minusy to czepianie się w stylu „a co by było, gdyby”. Dlatego też nie mogę zejść poniżej maksymalnej oceny. Gratuluję Kuźni Gier!

+Przyjemna, prosta, dobrze pomyślana mechanika! +Pozwala na sporą interakcję przy stole

+Warianty rozgrywki – dla każdego coś miłego


-Nie ma się właściwie do czego przyczepić!

To, czy spodoba nam się oprawa graficzna gry Rice Wars: Wojny Ryżowe w dużej mierze zależy od tego, czy lubimy Japonię i jej historię. W grze nie zabraknie japońskich nazw i symboli. Z każdej karty i każdego żetonu możemy bez chwili wahania wyczytać, z jakimi realiami mamy do czynienia. To bardzo duża zaleta, która ma duży wpływ na budowanie klimatu. Nie znajdziemy tu mangowych oczu i tandetnych kolorów – otrzymamy za to klasyczne orientalne malowidła i grafiki.

Raz jeszcze muszę pochwalić Kuźnię Gier za to, że postanowiła wydać Rice Wars jednocześnie w trzech wersjach językowych. Z jednej strony mamy tu więc dużo większą gabarytowo instrukcję, a z drugiej umożliwia grę z kolegami spoza naszego kraju. To bardzo miłe rozwiązanie.

Nie mam nic do zarzucenia czytelności kart i żetonów. Wszystko jest na swoim miejscu, wyraźnie oznaczone kolorami. Plansza jest funkcjonalna, choć na pewno nie można nazwać jej dziełem sztuki. Najważniejsze, że spełnia swoją funkcję (no i jest dwustronna!). Cieszy mnie też obecność drewnianych znaczników. Jak wszyscy w redakcji wiedzą, jestem ich wielką zwolenniczką.

Instrukcja jest porządnie wykonana i znacznie mniejsza, niż się początkowo wydaje (przez swoją wielojęzyczność). Nareszcie ktoś pomyślał o okładce!

Niestety, Rice Wars: Wojny Ryżowe nie są pozbawione wad. Autorzy postarali się o solidną planszę i żetony, ale mówiąc brzydko „odpuścili”, kiedy zabrali się za drukowanie banknotów ryo, które równie dobrze moglibyśmy sobie wyciąć w domu ze zwykłej kartki A4. Plastikowa wkładka do pudełka nie pasuje do wszystkich elementów – wydaje mi się, że Kuźnia Gier użyła wcześniej przyszykowanej, „standardowej” wkładki. To droga na skróty, której powinni wystrzegać się wszyscy wydawcy. Moglibyśmy też przyczepić się do formatu kart, których nie można zapakować w standardowe folijki… ale to już można akurat przeboleć – Rice Wars: Wojny Ryżowe to nie gra karciana.

Na szczęście nie byłam w stanie znaleźć więcej wad. Jeśli zamierzacie kupić Wojny Ryżowe ze względu na tematykę rozgrywki lub dlatego, że interesujecie się historią Japonii, na pewno nie będziecie zawiedzeni.

+Klimatyczne karty i żetony +Czytelne elementy +Dwustronna plansza

+Wielojęzyczność


-Banknoty ryo szybko się niszczą -Wkładka do pudełka to nieporozumienie

Myślę, że Rice Wars: Wojny Ryżowe usatysfakcjonuje wszystkich fanów strategii, a więc przemyślanych taktyk i zaskakujących posunięć. Jest tu też (całkiem spora) szczypta ekonomii dla tych, którzy potrafią wyobrazić sobie rozległe pola ryżowe, zarządzanie rolnikami etc.

W Wojnach Ryżowych mamy dużo miejsca na interakcję między graczami, co bardzo korzystnie wpływa na rozgrywkę – wszyscy muszą się mieć na baczności i obserwować ruchy przeciwników, a do tego negocjować z nimi i intensywnie myśleć, jak zagarnąć dla siebie jak najwięcej, nie narażając się pozostałym.

Przyjemnie grało nam się przy użyciu kart i zróżnicowanych zasad w turach. Cieszy nas też otwartość twórców Rice Wars na różne konfiguracje graczy, wszakże nie każdy ma czterech znajomych strategów! Do rozpoczęcia zabawy wystarczy więc już tylko dwóch graczy (co nie zmienia faktu, że im więcej nas jest, tym lepiej).

Wojny Ryżowe mogą odstraszać tylko nazwą. Nawet jeśli nie lubicie Japonii (czy też ryżu), a cenicie sobie gry, które pozwalają na intensywny trening mózgownicy, nie zastanawiajcie się dłużej i dajcie tej grze szansę, bo warto!

+Gra się nie nudzi! +Szare komórki mogą się nieźle napracować

+Coś dla fanów strategii i ekonomii


-Tytuł gry niekoniecznie zachęca do zakupu