Deathtrap – Recenzja

0
234
Rate this post

Tower defence i gra action-RPG. Interesujące połączenie, ale czy udane?

Tym właśnie jest Deathtrap. Twórcy ze studia Neocore Games wzięli niektóre elementy ze swoich poprzednich gier i wrzucili je w zupełnie inne środowisko. I to działa (choć nie w każdym aspekcie)!

Na samym początku wybieramy jedną z trzech klas postaci: Mercenary, Marksman oraz Sorceress. Postanowiłem, że nie dam sobie w kaszę dmuchać i wybrałem Najemnika (tłumaczenie własne – Deathtrap niestety nie posiada polskiej wersji językowej, mimo informacji na karcie gry w serwisie Steam). Potem widzimy coś… Przypominającego fabułę. Ładniej byłoby to nazwać uzasadnieniem naszych przyszłych działań. Ot, zbudowano kiedyś gdzieś poza światem łańcuchy twierdz, które zatrzymywały wszelkie zło przed dostaniem się do ludzi. Niestety, twierdze przez lata przestały być wystarczalne, a tak się składa, że potwory powróciły. Do pomocy zgłasza się nasz heros.

To tyle z przystawki, więc przejdźmy do dania głównego. Przez kolejne poziomy przedzieramy się dzięki budowaniu pułapek, ulepszaniu ich oraz zajmowaniu się hordami wrogów własnoręcznie. Walutą obowiązującą przy budowlach jest Esencja. Na początku etapu otrzymujemy daną jej ilość, lecz później dostarczają ją nam zgładzeni przeciwnicy. Istniejące pułapki możemy wznosić na wyższe poziomy, które najpierw trzeba odblokować. Możemy wybrać jedno z trzech ulepszeń zmieniających inne statystyki i je także jeszcze podnieść. Budowle te dzielą się na dwa rodzaje: broń dystansową i naziemną. Problem w tym, że gra nie pozwala nam wybrać dowolnie miejsca umieszczenia pułapki. Pozwala nam jedynie ustawiać je w charakterystycznych punktach (np. wieże atakujące na dystans możemy utworzyć tylko w miejscu starych kolumn).

Same pułapki nie wystarczą, choćby nie wiadomo jak taktycznie ustawione. Do akcji musimy wkroczyć my i trzymany w ręce oręż. Wybór Najemnika wiąże się z walczeniem w zwarciu. Poza atakiem podstawowym do dyspozycji dostajemy też jakiś atak specjalny (ulepszyć obecne i zakupić nowe możemy za punkty umiejętności). Moja zdolność specjalna polegała na teleportowaniu się we wskazane miejsce i jednoczesnym zamrożeniu wrogów w pobliżu. Użycie takiej umiejętności zużywa „manę”, zwaną tutaj Szałem (Rage), który odnawia się przez pokonywanie przeciwników.

Wszystkie elementy okraszone są niebrzydkim, ale i nieczytelnym interfejsem. Na szczęście zdecydowana większość opcji ma przypisany sobie klawisz, więc jeśli nie znajdziemy czegoś na ekranie monitora, możemy to odnaleźć na klawiaturze. Samą postacią sterować możemy przy pomocy klawiszy kierunkowych i/lub myszki. Skoro sterowanie mamy opanowane nic nie stoi na przeszkodzie, aby zacząć zabawę mord. Rozgrywka podzielona jest tradycyjnie na fale. W ciągu kolejnych otwierają się portale, z których wyłaniają się monstra. W trakcie gry niektóre z przejść się także zamykają, jeśli w kolejce do nich nie stoi więcej chętnych. Za zadanie mamy obronić bramę do świata rzeczywistego. Ma ona daną wartość życia, która zmniejsza się wraz z docieraniem do niej wrogów. Spadek do zera równa się porażce. To jak sobie radzimy jest także podsumowywane na koniec poziomu, w 3-gwiazdkowej skali. Kolejne hordy wrogów poruszają się po ustalonych liniach, choć możemy zmusić ich do zboczenia z ustalonych ścieżek. Jest to miecz obosieczny, gdyż przeciwnika można wprowadzić wprost na pułapkę, ale również skrócić mu drogę do bramy. Samych rodzajów potworów jest całkiem dużo i znajduje się także poświęcona im encyklopedia.

Dostępne mapy z pozoru nie są zbyt pokaźnych rozmiarów. Na niektórych da się jednak wyjść poza teren akcji i znaleźć np. skrzynki z łupem, które da się jednak otworzyć tylko specjalnym kluczem. Klucz ten wypada z pokonanych przeciwników, czekających zazwyczaj w pobliżu samej skrzyni. Dodatkowym warunkiem jest to, że walczyć z nimi można wyłącznie podczas aktywnej napierającej fali. Warto jednak to robić, dla samego lootu. Herosa możemy wyposażyć w znaleziony lub kupiony ekwipunek. Od broni po hełmy. Standard. Standardem jest również to, że kupujemy je z pomocą znalezionego lub zarobionego za sprzedany sprzęt złota. Dostępny jest także prosty crafting.

Jeśli znudzi nam się tyranie samemu (w moim przypadku stało się to szybko) nie ma problemu by zagrać ze znajomym w kooperacji. Tryb ten zawiera także specjalne, dedykowane mu mapy. But wait – There’s more! Dostępny jest również tryb versus, gdzie gracze stają po przeciwnych sobie stronach. Grać w niego można jednak dopiero po osiągnięciu postacią minimum 10 poziomu. Wciąż nie macie dość? Są jeszcze tabele wyników, dzięki którym możecie pochwalić się światu swoim zjawiskowym (np. zjawiskowo niskim) wynikiem na danym etapie. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze edytor map, obsługujący Steam Workshop. To powinno zapewnić grze długie życie.

…O ile jesteście fanami tego gatunku. Mnie, szczerze pisząc, Deathtrap dość szybko znudziło. Nie widzę zbytnio celu w przedzieraniu się przez kolejne poziomy. Fabuły praktycznie nie ma, a zbieranie lootu nie cieszy tak jak w Diablo. Oczywiście, to moje subiektywne odczucia. Z tego co zauważyłem jest wiele osób, które dały się nieźle wciągnąć. Ja niestety do nich nie należę… Ale należę za to do fanów udźwiękowienia, ze wskazaniem na fantastyczną muzykę. Jest nie tylko świetnie skomponowana, ale nawet nagrana w nadzwyczaj dobre jakości. Tylu dobrych słów nie mogę za to powiedzieć o grafice. Deathtrap wygląda dobrze, ale trochę bez polotu. Plansze, na których się mierzymy są zaprojektowane tylko i wyłącznie OK, bo występuje na nich widoczny recykling obiektów i samych pomysłów.

Reasumując – Deathtrap to ciekawa hybryda. Łączy wiele znanych motywów, charakterystycznych dla gier tower-defence i RPG. Szkoda tylko, że nie dodaje zbyt wiele ponad to. Gra brzmi świetnie, gorzej za to wygląda. Nie powala także historia, która nie byłaby tu najważniejszym elementem, ale mogłaby wprowadzić chociaż jakąś motywację dla naszych działań. Jeśli jesteście fanami jednego ze zmiksowanych tu gatunków (a zwłaszcza tower-defence’ów), to pewnie dobrze się w Deathtrap wkręcicie. Innym osobom może być trudniej. W tym przypadku dobrym ruchem byłoby wypuszczenie dema. Gra jest dość droga, więc lepiej byłoby najpierw sprawdzić czy Deathtrap jest rzeczywiście dla Was.