[WoW] Patch 5.4: Siege of Orgrimmar – pierwsze wrażenia

0
255
Rate this post

Flexible Raid difficulty

W związku z perturbacjami przez jakie przechodzi obecnie moja gildia (po Realm Transferze, brakuje kilku osób), nie udało nam się pójść na Normal. Zostaliśmy jednak przygarnięci przez grupę z innego sojuszu i w 18 osób zobaczyliśmy czterech pierwszych bossów Siege of Orgrimmar oraz przy okazji przetestowaliśmy działanie Flexible Raid. Żadnych bugów i dziwnych zachowań nie stwierdzono – od strony funkcjonalności wszystko jest w porządku i widać tutaj typowe dla Blizzarda dopracowanie.

Pierwsza część rajdu odbywa się w (oraz pod) Vale of Eternal Blossoms. O ile teren na powierzchni, nawet po zniszczeniach jakich dokonał Garrosh, jest doskonale znany, to podziemia są nowym elementem i prezentują się bardzo dobrze. Są duże, więc sprawiają, tak dla mnie ważne, wrażenie przestrzeni (tak, znowu przytyk do instancji z jednym pomieszczeniem). Architektura też jest w porządku. Całość dobrze rokuje dla reszty Siege, gdzie także będzie mieszanka starych i nowych lokacji.

Przejdźmy do bossów. Immerseus jest typowym przedstawicielem pierwszej poważniejszej przeszkody na drodze – bez skomplikowanych mechanik i prosty w egzekucji. Numer dwa to The Fallen Protectors i o ile taktyka wydawała się skomplikowana, to w praktyce poszło nam dość łatwo. Co prawda gdzieś w połowie walki zginąłem i jeśli dobrze pamiętam na mojej śmierci się nie skończyło, to i tak trójka Pandarenów (a raczej ich duchów) padła bez większych problemów. Na Norushenie już się nieco pomęczyliśmy. Jedna z tych walk, gdzie jest wymagany jakiś poziom indywidualnych umiejętności i zgrania zespołu. Sha of Pride nie udało się nam pokonać – stopień wyżej w tych samych aspektach, o których pisałem w poprzednim zdaniu.

Podsumowując – ta próbka rajdu podoba mi się i bardzo się cieszę, że Flexible Raid okazał się doskonałym zamiennikiem dla LFR, gdzie moja noga więcej już nie postanie.

Timeless Isle

Nowa lokacja do eksploracji, siedziba dwóch World Bossów – łatwych Celestiali i trudniejszego Ordosa (żeby w ogóle z nim walczyć trzeba ukończyć quest na legendarny cloak), ciąg dalszy zadań od Wrathiona, dość intrygująca fabuła, w którą zamieszany jest Bronze Dragonflight i kilka pomniejszych atrakcji, które ładnie dopełniają całość. Usłyszełem wiele ochów i achów na temat tego miejsca od ludzi grających na PTRze, co sprawiło, że podchodziłem z dystansem, ale faktycznie jest to bardzo udany pomysł. Pomijając dzikie tłumy (wiadomo, dzień patcha) i wyścigi do co rusz się pojawiających rzadkich bestii. W najbliższych tygodniach będzie to też raj dla fanów PvP – takiego nagromadzenia ludzi nie ma nawet na największych Battlegroundach.

Proving Grounds

Jest to ciąg wyzwań dla pojedynczego gracza, obojętnie jaką gra klasą i specjalizacją. Zadania dzielą się na Bronze, Silver, Gold i Endless, przy czym nieskończoność tego ostatniego trwa, jeśli się nie mylę, dokładnie pół godziny 😉 Jak wynika z nazw trudność jest stopniowana, WoWProgress wprowadził już nawet ranking dla najwyższego poziomu.

Moje doświadczenie było bardzo krótkie – robiłem kolejny etap legendarnego questa i musiałem się udać do Temple of the White Tiger, więc przy okazji zobaczyłem jak wygląda poziom Bronze. Jest on jednak na tyle łatwy, że absolutnie nie będę po nim osądzał całości.

Wspomnę jeszcze tylko, że są już pierwsze gildie, które ukończyły cały nowy rajd. Siłą rzeczy od razu wypłynęły informacje o nowym Warchiefie Hordy oraz końcowe filmiki. Nie powstrzymałem się od spoilerów, ale dam Wam trochę czasu i powiedzmy za tydzień napiszę kilka słów co sądzę o epilogu Mists of Pandaria. Może gdzieś po drodze uda mi się jeszcze wtrącić temat legendarnego przedmiotu tego dodatku, ale nic nie obiecuję, bo już od jakiegoś czasu nie mogę się zebrać do tego wpisu.