Costume Quest 2 – recenzja

0
106
Rate this post

Pamiętam, że jeszcze kilkanaście lat temu o Halloween w Polsce prawie nikt nie słyszał. No, chyba że chodziło o popularną serię filmów z USA.  Dziś jednak święto przyjęło się na polskim gruncie i w niemal każdym większym mieście można ujrzeć osoby poprzebierane za upiory, szkielety i inne stwory rodem z koszmarów. O dziwo, tematyka halloweenowa nie spotkała się z dużym zainteresowaniem twórców gier. Jedynym wyjątkiem było Costume Quest, stworzone przez Double Fine. Pierwsza część była przyzwoitym miksem przygodówki i jRPG, z duża dawką humoru. A jak wyszło z częścią drugą?

Costume Quest 2 rozpoczyna się od przedstawienia nam zarysu fabuły, która jest jeszcze bardziej irracjonalna niż w części pierwszej. Głównymi bohaterami po raz kolejny jest rodzeństwo – Wren i Reynolds. Rolę antagonisty pełni zaś…dentysta – Orel White, który wraz z tajemniczym magiem podróżuje w czasie i zamierza raz na zawsze pozbawić świat Halloween i…słodyczy. Dwójka naszych dziecięcych herosów nie może oczywiście do tego dopuścić i rzuca się w pogoń za złym doktorem. Ta pokręcona na pierwszy rzut oka fabuła sprawdza się w grze świetnie – od razu widać, że za grę odpowiada studio Double Fine, słynące z nietuzinkowego poczucia humoru.

Trzon rozgrywki nie uległ większym zmianom i jest to raczej powód do zadowolenia, bo w jedynkę grało się naprawdę przyjemnie. Naszym głównym zadaniem po raz kolejny pozostaje…zbieractwo.  Kolekcjonujemy cukierki, karty dające bohaterom pewne zdolności, oraz oczywiście kostiumy, którym poświęcę nieco więcej uwagi. Hallowenowe stroje są elementem, który ma wpływ nie tylko na estetykę, ale także na przeprowadzane przez nas potyczki. Podczas starć, nasze postacie „transformują się” w superbohaterów, roboty, a nawet…słodką kukurydzę, w zależności od tego co aktualnie mają na sobie. Każda z tych specjalnych postaci posiada określone umiejętności, mocne i słabe strony. Same starcia również warte są uwagi, bowiem ten element został nieco rozbudowany. Tak jak poprzednio są one przygotowane niczym w klasykach jRPG, jednak developerzy postarali się, aby były one nieco bardziej dynamiczne. Podczas wykonywania ataków lub używania umiejętności defensywnych mamy więc proste sekwencje QTE, które wzmacniają nasze działania. Proste rozwiązanie, które zastosowano już między innymi w Kijku Prawdy, ale faktycznie sprawia, że zamiast nudnych, turowych potyczek musimy poświęcić walce nieco więcej uwagi. Niestety, pojedynki mimo wszystko nudzą się dość szybko i są bardzo proste. Nie pomaga też mała ilość dostępnych umiejętności.

Poza walką czeka nas również wykonywanie niezbyt skomplikowanych zadań oraz zwiedzanie świata. Raz ktoś poprosi nas o znalezienie ukrytego gdzieś przedmiotu, innym razem będziemy musieli przekupić kogoś garścią słodyczy aby popchnąć fabułę do przodu. Eksploracja również nie jest specjalnie skomplikowana i osobiście przypominała mi granie dawno temu w Pokemony na starym GameBoyu Color. Dlaczego? Cóż, aby dotrzeć do ukrytych przedmiotów i zablokowanych miejsc konieczne będzie odblokowanie kostiumów i umiejętności, np. po to, aby ściąć krzaki brakujące nam dostęp do danej lokacji.

I właśnie tutaj dochodzimy do podstawowej wady tej produkcji. Jak pewnie zauważyliście, przy każdym aspekcie narzekam na małe skomplikowanie. I tak właśnie jest w Costume Quest 2. Gra jest BARDZO prosta i praktycznie przechodzi się sama. Nie ma tutaj konieczności kombinowania – walki wygrywają się same, wystarczy używać 1-2 umiejętności. Zadania zlecane przez NPC nie wymagają od nas pomyślunku, a i eksploracja ogranicza się do użycia określonego kostiumu w danym miejscu. W część pierwszą gry grałem co prawda jakiś czas temu, ale wydaję mi się, że była ona nieco bardziej wymagająca… Również długość „dwójki” nie jest zbyt imponująca i można ukończyć ją w 4-5 godzinek, nie śpiesząc się zbytnio.

Jak to jednak mówią – nie długość, a technika! Jeśli chodzi o wszelakie technikalia, to cała produkcja zasługuje na pochwałę. Muzyka po raz kolejny buduje atmosferę grozy (ale nie rodem z powieści Kinga, a raczej kreskówek ze Scooby-Doo), a grafika jest… po prostu urocza. Zastosowany cel-shading, wraz z prostymi, ale zabawnymi projektami postaci i mnóstwem kolorów wygląda naprawdę przyjemnie dla oka, prezentując się nieźle nawet w porównaniu z dużymi produkcjami o nieporównywalnie większym budżecie i ambicjach.

Costume Quest 2 jest grą ładną, wciągającą i pełną humoru. Jest też przy tym bardzo prosta. W zasadzie to porównałbym ją do dobrego kina familijnego – ogląda się przyjemnie, gra się również całkiem fajnie, a że kończy się tak szybko? Trudno – zawsze można odpalić ją po raz kolejny, np… w kolejne Halloween.  Pomimo swoich dość znaczących wad CQ2 pozwala miło spędzić czas, stąd taka, a nie inna ocena.