Warlock 2: The Exiled – recenzja

0
236
Rate this post

Seria Civilization to jedne z najbardziej wciągających strategii w historii. Nic więc dziwnego, że pojawił się szereg naśladowców, starających się stworzyć własne wariacje na temat tego gatunku. Jedną z takich produkcji był Warlock: Master of the Arcane, okrzyknięty z miejsca „Cywilizacją w klimatach fantasy”. Niedawno na rynek trafiła druga część tej produkcji – Warlock 2: The Exiled, która w zasadzie nie wprowadza zbyt wielu zmian i nowinek względem poprzedniczki… Czy to źle? Cóż, przekonajmy się.

W grze po raz kolejny wcielamy się w rolę Wielkiego Maga, zarządzającego fantastyczną krainą. Podobnie jak w serii Civilization, tak i tutaj zarządzamy miastami, tworzymy nowe budowle, rozwijamy technologie i zarządzamy armią. Jednak zamiast czołgów, samolotów i bomb atomowych mamy tutaj do dyspozycji rycerzy, wilkołaki, smoki i inne kreatury tego rodzaju. Walka, podobnie jak w przypadku poprzedniej części, jest jednym z głównym elementów zabawy. Potyczki są całkiem efektowne i prowadzone w nieco szybszym tempie niż w ostatniej Cywilizacji. Niestety, są z tym związane pewne, dość istotne problemy. Największym z nich jest losowe pojawianie się przeciwników w obrębie naszego terytorium. Czasami pojawia się ich zbyt wiele i są oni zbyt potężni jak na nasze możliwości. Powiecie, że to dobrze i dzięki temu gra jest wymagająca? Niestety nie – momentami walki były po prostu nie do przebrnięcia i po prostu frustrowały.

Jeśli mowa o walce, to nie można nie wspomnieć o mocy naszego głównego bohatera. Jak na Wielkiego Maga przystało, mamy dostęp do szeregu zaklęć. Możemy korzystać zarówno z zaklęć leczniczych i wspierających (np. leczniczych), jak i typowo ofensywnych umiejętności – ognistych kul, zamrażających pocisków itp. Czary są bardzo przyjemnym dodatkiem, a przy tym zostały odpowiednio zbalansowane. Ich użycie, w odpowiednich momentach, może faktycznie przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę, ale jednocześnie nie sprawiają, że gra staje się zbyt prosta. Oprócz magii możemy też poprosić o pomoc bogów. Ich wsparcie może przyjąć różną postać – od potężnych zaklęć, aż po specjalne, elitarne jednostki. Panteon bóstw jest dość duży i rozbudowany,  tak więc każdy będzie mógł się na coś zdecydować i wybrać boga, który wpasuje się w preferowany styl gry.

Jak to zwykle bywa – z wielką potęgą w parze idzie wielka odpowiedzialność. Nasz Wielki Mag, prędzej czy później, będzie zmuszony nawiązać stosunki z innymi władcami. Możemy nawiązywać sojusze i prowadzić wojny. Niestety, ten element zawodzi na całej linii. Próżno prowadzić stosunki dyplomatyczne, kiedy nasi sojusznicy sprawiają wrażenie szympansów. Ich decyzje są bardzo losowe i właściwie, wraz z upływem czasu okazuje się, że zaczynamy toczyć wojny ze wszystkimi.

Bardzo dobre wrażenie robią za to lokacje. Ardania jest pełna zróżnicowanych miejscówek, począwszy od zielonych połaci, poprzez ośnieżone szczyty górskie i mroczne krainy. Każde z miejsc zamieszkane jest przez różne fantastyczne kreatury – przerośnięte pająki, węże i tym podobne.

I w zasadzie oprawa graficzna byłaby na poziomie ostatniej Cywilizacji, gdyby nie jeden mały szczegół – elementy fantasy. To właśnie wszechogarniający klimat fantastyki robi fenomenalne wrażenie. Smoki i inne potwory, zaklęcia i boskie interwencje – wszystko wygląda naprawdę ładnie i może się podobać. Interfejs jest przejrzysty i czytelny, ale prawie wcale nie zmienił się od czasu pierwszej części. Czasami pojawiają się pewne głupotki związane z UI, jak na przykład przenikające się lub nachodzące na siebie okienka, ale to rzeczy sporadyczne i nie przeszkadzają zbytnio w zabawie. I w zasadzie nie miałbym się do czego przyczepić, gdyby nie koszmarna optymalizacja. Warlock 2: The Exiled potrafi przycinać się nawet na stosunkowo mocnych konfiguracjach, co raczej nie powinno mieć miejsca. Być może zostanie to naprawione w przyszłych łatkach, ale póki co ciężko chwalić za to developerów. Muzyka zaś jest przyzwoita, chociaż nie jest to ścieżka dźwiękowa, której chętnie posłucham później, po wyłączeniu gry. To po prostu przyzwoite utwory, pasujące do konwencji fantasy, ale nie wyróżniające się niczym specjalnym.

Chociaż do wielu elementów Warlock 2: The Exiled można się przyczepić, to przy rozgrywce występuje tutaj „syndrom jeszcze jednej tury”, znany z serii Cywilizacja. Gra po prostu wciąga. Mimo słabego AI przeciwników, nieco zbyt losowego i idiotycznego rozmieszczania przeciwników, to Ardanii nie chce się opuszczać. Duża w tym zasługa bardzo przyjemnego klimatu i sympatycznej oprawy audiowizualnej. Gra zapewnia też mnóstwo godzin zabawy – posiada rozbudowaną kampanie i tryb piaskownicy, a także narzędzia moderskie. Jeśli tylko drugi Warlock przypadnie Wam do gustu, to produkcja ta wystarczy Wam na naprawdę długi czas. Ciężko jednak grę polecić z czystym sumieniem osobom, które grały w część pierwszą. Zmian w „dwójce” jest jak na lekarstwo.