Recenzja: 3 Wishes (Trzy Życzenia)

0
92
Rate this post

Heh, gdyby tak dorwać Dżina z magiczną lampą…to pewnie poprosiłabym go o szafę bez dna! Ha! A co? Myśleliście, że o planszówki? Oczywiście, że nie. Po co miałabym komuś oddawać przyjemność z kupowania gier. A już zwłaszcza zwłaszcza typowi, który dał się zamknąć na stulecia w jakimś orientalnym świeczniku.

“Trzy Życzenia” to nowa mini gra rodzinna wydana przez Strawberry Studio i zaprojektowana przez Chrisa Castagnetto. Wypadałoby też w tym miejscu wspomnieć coś o mojej ulubionej ilustratorce – Magdalenie Markowskiej. A jeśli oprawa wizualna wydaje się Wam znajoma, to głównie dlatego, że właśnie siostrze zawdzięczam też projekt mojego blogowego banneru.

Zawartość

Małe, żółte pudełko o bardzo kompaktowym rozmiarze, skrywa w swoim wnętrzu:
– 18 kart życzeń (19, jeśli załapaliście się na kartę promocyjną rozdawaną w trakcie Essen 2016);
– 10 drewnianych znaczników;
– 5 kart pomocy gracza;
– i 1 instrukcję.

Elementów nie jest dużo, co nie może dziwić, gdyż rozgrywka została przewidziana na 3-5 minut. W praktyce jednak mogę potwierdzić, że przeciętna partia trwa około 10 minut (z wytłumaczeniem zasad).

Same karty podzielone zostały na trzy typy i obrazują tematycznie różne z najpopularniejszych życzeń. Niektóre z nich dotyczą całego świata – jak życzenie pokoju, a inne są bardziej egoistyczne np. chcemy wejść w posiadanie super mocy, jak telepatia. Wszystkie zostały jednak zaprezentowane trochę przewrotnie. Sfrustrowane i uwięzione w magicznych lampach dżiny słyną bowiem z tendencji do przekręcania czy nadinterpretowania naszych słów. Ale też tak po prawdzie – Magdzie najzwyczajniej nie brakowało śmiesznych pomysłów.

Przygotowanie – czyli czy mój stół to pomieści?

(Przykładowe rozstawienie dla rozgrywki 3-osobowej – z 1 kartą pomocy).

Absolutnie bez zaglądania do instrukcji. Każdemu z graczy dajemy trzy losowe, zakryte karty do położenia przed sobą, dwie inne – do zamiany, zostawiamy na środku stołu (trzy – jeśli gramy z promo). Reszta elementów jest w zasadzie niepotrzebna: możemy korzystać z kart pomocy, ale przy tak prostej mechanice raczej uda nam się zapamiętać wszystkie dostępne akcje. Drewniane znaczniki wykorzystujemy zaś jedynie w przypadku wariantu zaawansowanego, gdy chcemy podliczyć punktację z kilku kolejnych partii gry (np. gramy do piątego zwycięstwa). Po tym wyjątkowo błyskawicznym setupie, możemy już przejść do głównej partii.

Rozgrywka

Celem gry w „Trzy Życzenia” jest zdobycie po jednej karcie z każdej z trzech kategorii (supermocy, daru i harmonii świata) – oznaczonych w rogu symbolami o kolorach: różowy, niebieski i żółty. Osoba, która spełni ten warunek – a jednocześnie jej karty będą miały najwyższą wartość punktową – zostaje zwycięzcą. Automatycznie przegrywamy, jeśli nasze karty nie pochodzą z różnych kategorii lub trafiła do nas na koniec gry karta o nazwie “Podróż w Czasie”, która zawsze oznacza porażkę.

W trakcie swojej tury gracz może wykonać dwie akcje (te same lub różne): 1) podejrzeć karty na stole przed sobą/na środku stołu lub innych graczy, 2) zamienić dwie dowolne karty miejscami, 3) potasować trzy karty przed sobą i zaraz potem podejrzeć jedną z nich. Od czwartej tury wolno mu także zadeklarować koniec gry, co prowadzi automatycznie do odsłaniania kart, liczenia punktacji i rozpatrywania wyników.

Cały problem polega zatem na tym, że przez 80% czasu nie będziemy pamiętali, jakie właściwie karty mieliśmy przed sobą (o kartach naszych przeciwnikach już nawet nie wspominając). A skoro nie możemy polegać na naszych wątpliwych umysłach – pozostaje już tylko blefowanie! I tasowanie! I jeszcze więcej tasowania, na wypadek, gdyby ktoś inny wiedział co się dzieję. I jeszcze odrobina tasowania, bo nie pamiętamy już czy tasowaliśmy, a jak spanikujemy, to nawet tasowanie, potasowanych kart, które przed chwilą ktoś potasował…

I to by było na tyle, jeśli chodzi o zasady. Warto jeszcze tylko wspomnieć o wyjątkach:
– “Podróż w Czasie” zawsze oznacza naszą porażkę,
– niektóre z kart zamiast pełnej wartości mają znaczniki mnożenia np. “2x” co oznacza, że podwoimy swoją finalną punktację,
– Promocyjna karta “Więcej Dżinów!” sprawia, że ignorujemy punktacje i zdolności z naszej karty Super Mocy na koniec gry.

Podsumowanie

(Poprosiłam Magdę, by wybrała kilka swoich ulubionych kart – powyżej ilustracje, które wskazała).

W “Trzy życzenia” miałam okazję zagrać chwilę po tegorocznym Essen (co bardzo doceniłam, czekając na lotnisku) i muszę powiedzieć, że jest to wyjątkowo sympatyczna, dynamiczna i – przede wszystkim – mała gra, czyli idealna do takich miejsc jak kawiarnia. Jej zasady są tak proste, a oznaczenia czytelne, że w zasadzie nie ma znaczenia wersja językowa. U nas sprawdziła się dobrze w anglojęzycznym gronie. Wygrywamy dzięki blefowi, przegrywamy – jeśli stracimy czujność. Możemy jednak wpaść w pułapkę zbytniego przeciągania tury, jeśli każdy będzie grał tylko defensywnie.

Micro gry mają zresztą to do siebie, że nie stawiamy im wysokich oczekiwań i traktujemy je zawsze w kategorii fillera pomiędzy poważniejszymi partiami. “Trzy Życzenia” to właśnie przykład takiego udanego połączenia, które albo spełni swoją rolę jako dodatek imprezowy, albo zabierzemy go ze sobą w podróż, albo po prostu rozegramy szybką partyjkę z rodziną.

A skoro zmierzamy do zakończenia, to pozwolę sobie jednak wypowiedzieć krótkie życzenie – po prostu: udanego grania! O zwycięstwo musicie postarać się sami.

Plusy:
+ Solidna, dobrze wyważona micro gra;
+ Bardzo krótkie partie (3-5 minut);
+ Można zabrać ją ze sobą wszędzie;
+ Zabawne ilustracje.

Minusy:
– Jeśli wszyscy grają bardzo asekuracyjnie, może niepotrzebnie się dłużyć.