W następnym patchu (5.4) pojawi się nowy poziom trudności rajdów o nazwie Flexible Raiding, w skrócie Flex. Ma być usytuowany pomiędzy LFR a Normal, adresowany do małych grup oraz gildii składających się z rodziny i przyjaciół. Oprócz tego na taki rajd można zabrać dowolną liczbę osób z przedziału od 10 do 25 – przeciwnicy będą się dynamicznie skalować. Stara wiadomość jest stara – Blizzard ogłosił ją miesiąc temu, ale dopiero niedawno ją przetrawiłem.
Kiedy pod koniec Cataclysmu wprowadzano LFR byłem entuzjastycznie nastawiony – poziom trudności dla graczy, którzy nie mają czasu i/lub nie są w zorganizowanej gildii, dzięki czemu będą mogli wreszcie zobaczyć całą zawartość gry oraz na czym polega rajdowanie. System ten wydawał się też idealny dla altów i pod tym względem nadal się sprawdza. Na dłuższą metę nie jest tak różowo. Podstawowym grzechem LFR jest brak jakiejkolwiek interakcji z resztą graczy. Do czasu jakiegoś trudniejszego bossa typu Lei Shen, gdzie jednak trzeba co nieco ustalić, jest ona zwyczajnie niepotrzebna. Koniec końców szczegóły ustala jedna, góra dwie osoby, a pół rajdu i tak się do nich nie stosuje. To i kilka innych rzeczy świetnie obrazuje poniższy eksperyment:
Klip dowodzi, że WoW dla kogoś nowego i niezorientowanego jest tak naprawdę grą „single player”, w dodatku trzeba zrobić bardzo niewiele żeby ją „ukończyć” (traktuje też o kilku innych sprawach i zgadzam się tezami tam przedstawionymi w 100%). Oczywiście gry dla pojedynczego gracza nie są gorsze, nic z tych rzeczy. World of Warcraft jest jednak grą MMO i powyższe zjawiska nie są w nim pożądane. Zwłaszcza w rajdowaniu, które z definicji jest przeznaczone dla dość sporej grupy ludzi i opiera się przede wszystkim na ich współpracy.
Niezaprzeczalną zaletą LFR jest wygoda – wchodzę do kolejki, czekam, robię swoje, odkrywam instancje, zgarniam ewentualny loot, wychodzę. Czasami taka odmiana po ciągłych wipe’ach i, nie daj Boże, użeraniu się ze współgraczami może być miła. W dłuższej perspektywie stwierdzam jednak, że wychodzi wszystkim na złe – zarówno grze jak i społeczności wokół niej zgromadzonej. Dlatego sądzę, że najlepiej by było, gdyby z wejściem Flex, LFR zostało usunięte z gry. Jest to oczywiście pobożne życzenie, bo wątpię by Blizzard kiedykolwiek to zrobił. Szkoda, ponieważ WoW przekroczył chyba granicę zbyt dużej dostępności, zbyt wielkiego ułatwiania niektórych rzeczy, aspekt socjalny też jest zaniedbany (jeśli pisze to taki introwertyk jak ja, to naprawdę jest źle, uwierzcie mi) – do wszystkiego są kolejki, a do eksplorowania świata „zachęca” nas Archeologia (wiele eksponatów chciałbym mieć, ale perspektywa powtarzalnego i nudnego latania z miejsca na miejsce mnie zniechęca) czy dodany w 5.3 jeden (!) tygodniowy quest, w dodatku oparty w całości na również nudnym grindzie. To nic, że w pewnych warunkach (brak gildii/martwy serwer – kolejne sprawy, które potrzebują uwagi, ale o tym może kiedy indziej) złożenie grupy rajdowej na Flex może zająć więcej czasu niż kolejka w LFR – teraz mam porównanie i wolę to pierwsze, a drugiego może będę używał na altach (o ile znajdę na nie czas – w MoPie ciągle mam dużo do zrobienia pierwszą postacią).
Brak nowych graczy, którzy nie zadowalają się Looking for Raid i pchają grę do przodu przy okazji zastępując starą gwardię oraz wszystkie opisane powyżej powiązane z tym rzeczy to na chwilę obecną chyba największy problem WoWa. Drugim będą gildie (brak wsparcia ze strony Blizzarda w ułatwieniu rekrutacji) i związane z tym martwe/umierające serwery. O tym też mam coś napisać?