Sparkle 2 – recenzja

0
226
Rate this post

Na pewno choć raz w życiu mieliście styczność z gierkami typu „połącz trzy”. Zwykłe zabijacze czasu, nic specjalnego. Występują w różnych formach. Sparkle 2 właśnie do takich gier należy, a postać w jakiej występuje była już nie raz w branży widywana. Co odróżnia produkcję 10 Tons Ltd. od innych przedstawicieli gatunku?

Mamy tu obecną historię. Nie oszukujmy się jednak – Jest tylko po to, żeby była. Dawno, dawno temu stworzono 5 magicznych kluczy. Znajdź je. Niesamowita opowieść, prawda? Każdy klucz znajduje się w innym miejscu, a docieramy do nich kończąc kolejne poziomy. Następne etapy wybieramy z mapy świata. Możliwości w tym segmencie mamy mocno ograniczone, jedynie w paru miejscach możemy wybrać jedną z dwóch ścieżek. Nie cieszcie się jednak za bardzo, bo po dojściu do jej końca i tak będzie trzeba zwiedzić drugą.

Nasza wędrówka będzie pełna przyjemnych dla oka krajobrazów, zbliżeń na ściółkę leśną i… Kolorowych kulek. Rozgrywka sprowadza się do strzelania kolejnymi kulkami. Trzy takie obok siebie znikają i dają nam punkty. Im więcej ich połączymy tym lepszy wynik. Poprzez bezbłędne łączenie pod rząd zwiększa się także mnożnik. Dla urozmaicenia na planszy pojawiają się co jakiś czas specjalne power-upy. Te są naprawdę różnorodne i przydatne. Nie raz i nie dwa uratowały mnie w ostatniej chwili. Żeby nie było zbyt łatwo, kulki są w ciągłym ruchu. Jedna za drugą „wężykiem” podąża do czarnej dziury w ziemi. Po dotarciu do niej gra się kończy porażką. Trzeba dobrze kombinować, żeby ustrzelić jak najwięcej celów w jak najmniejszej ilości strzałów, a zwłaszcza na wyższych poziomach trudności. Jeśli nie uda nam się trafić, będziemy jedną kulkę bliżej do przegranej, ponieważ ona zostanie między innymi. Na dalszych poziomach pojawia się także więcej „wężyków” i możliwe jest także, żeby jeden zasłaniał drugi.

Główny tryb gry można rozpocząć na różnych poziomach trudności, a poza tym dostępne są jeszcze dwie inne opcje rozgrywki. Pierwsza z nich, Challenge, nie jest niczym innym tylko dodatkowymi poziomami. Każdy z nich można rozegrać w dowolnej kolejności (przynajmniej te odblokowane) i na trzech różnych poziomach trudności. Jeśli wciąż nie dostaliście oczopląsu od natłoku kolorowych kuleczek, to możecie spróbować trybu Survival. Jak można wywnioskować po nazwie, tutaj rozgrywka trwa w nieskończoność, aż do czasu naszej porażki. Im dłużej przetrwamy, tym więcej gwiazdek otrzymamy. Przyszedł czas na zajęcie się technikaliami. Chciałbym zacząć od tego, jak świetne jest sterowanie dotykowe. Sparkle 2 jest dostępne w systemie cross-buy na PS4 i Vitę. Sam grałem na tej drugiej konsolce i Wam też to polecam. Nie dość, że jest bardziej precyzyjne, to po prostu przyjemne. Ogólnie takie gierki lepiej nadają się na mały ekran Vity, niż wielocalowy telewizor w Full HD. Nie grałem w wersję na PlayStation 4, ale Sparkle 2 sprawia wrażenie stworzonego na handhelda Sony.

Dajmy już spokój bzdetom i zajmijmy się rzeczą mniej oczywistą. Z obrazków i filmów może to nie wynikać, ale… Sparkle 2 wciąga jak bagno. Jeśli graliście w tego typu tytuły, to na pewno sami o tym wiecie. Jeśli nie, to naprawdę polecam wam ten tytuł. Jest to lekka produkcja, z prostymi zasadami, idealna na kilka minut podczas jazdy autobusem. No chyba, że wsiąkniecie w to tak jak ja i nie będziecie mogli się oderwać przez dłuższy czas. Cena mogłaby być niższa, bo taniej można dorwać niejedną „większą” grę. Warto jednak zaznaczyć, że w cenie 29zł otrzymujemy wersję na dwie konsole. Nic, tylko zbijać kolorowe kulki.