Dragon Age II

0
214
Rate this post

-Nazywam się Hawke. Cierpię na poważne deja vu. Zasadniczo utrzymuje się przy życiu dzięki mieczowi. W tym brutalnym świecie nie brak gotowych zaoferować wiele za ich ochronę lub dostarczenie tego i owego. Jakiś czas temu miałem okazje wytępić szajkę zbójców koczujących w jaskini na północ od Kirkwall. Potem odbyłem długą wyprawę w góry gdzie miałem odebrać pewnej bestii starożytny artefakt. Była tam, a jakże siedziała w jaskini zbójców choć wiedziałem, że to zupełnie niemożliwe…

– Wróćmy teraz do okresu dzieciństwa. Co pan pamięta z tego okresu?

– Pamiętam jak byłem z matą u doktora. Na bogów! Jego gabinet wyglądał identycznie jak pański!

Bardzo rzadko trafia się taki tytuł, o którym można powiedzieć równie wiele dobrego co złego. Jeśli chodzi o Dragon Age 2 to właśnie z takim przypadkiem tu mamy do czynienia. Ciekawostką jest to, że dawno nie miałem kontaktu z grą, o której moknąłbym powiedzieć tyle złego, a która mimo to wciągnęła mnie tak mocno.

 

Wielką siłą gry jest fabuła i narracja godną najlepszych gier RPG i większość z nich bijąca na głowę Gra to solidne 40 godzin przygody w świecie bardzo wiarygodnym, zasiedlonym przez bardzo charakternych i klimatycznych bohaterów, mającym swoją historię, tradycję, kulturę, wierzenia i mity. Tytuł opowiada losy uciekiniera z ogarniętego zarazą królestwa Ferelden, który urządza sobie życie w państwie-mieście Kirkwall. Wielką zaletą jest brak nadętości i patosu fabuły. Na szczęście nie musimy zbawiać świata, ratować upadającego królestwa czy odpierać najazdu dzikich bestii. Nasz los od początku zdominują zwykłe, ludzkie sprawy i interesy, z których pierwszą, jak to bywa w życiu, okaże się zarobienie na siebie i zbudowanie jakiejś sieci własnych kontaktów i relacji interpersonalnych. Stopniowo fabuła będzie nas wciągać w sprawy świata i nader często okaże się, że nasze decyzje mają wpływ na sytuacje bohatera, stosunek do niego otoczenia, czasami zaś szerszą sytuacje społeczną. Do tego towarzysze decydujący sami o sobie w kwestii ubioru, stanowiący mieszankę wszelkich typów charakterów i osobowości, wchodzący z sobą w interakcje, czasem nawet skłonni do ognistego romansu z naszym bohaterem. Tu naprawdę wykuwamy własny los i własną historię i to się czuje na każdym kroku. Jeśli jeszcze połączymy to z barwnym i mającym swoją przeszłość światem to, mimo mankamentów wołających o pomstę do nieba, otrzymamy mieszankę, od której naprawdę trudno się oderwać .

 

A tych jest bez liku. Na czele plasuje się kilka modeli lokacji, każdego typu, sprawiające, że każda wizyta w każdej jaskini, krypcie, lochu czy polanie, będzie wizytą w tym samym miejscu udającym inne i zasiedlonym przez innych przeciwników. Nawet w obrębie samego miasta, wszelkie misje będziemy wykonywać w, zaledwie kilku, opatrzonych do obrzydzenia miejscach. Sytuacji z pewnością nie poprawią spawnujace się hordy nieprzyjaciół, równie licznych co mało wymagających i mało inteligentnych. Nienajlepszy system dialogowy niepozostawiający nam wielkiego wyboru i bardzo mocno redukujący możliwość interakcji to kolejny problem z jakim przyjdzie nam się zmierzyć. Do tego na stałe przykute do jednego miejsca kluczowe postacie, których sensem życia jest tkwienie i czekanie aż przechodzący w pobliżu bohater zamieni z nimi kilka zdań niezwykle istotnych dla fabuły. Innym problemem jest tunelowo-piwniczny świat nie dający nam pola do swobodnej eksploracji, drobne błędy utrudniające czerpanie przyjemności z rozgrywki, leciwa grafika…

 

Mimo wszystko Dragon Age II to solidny RPG. Ma to co jest dla tego gatunku najważniejsze. Bardzo dobrą fabułę, pozbawianą zadęcia i unikająca czerni i bieli, bardzo wciągające zadania, niezły system rozwoju postaci, bardzo ciekawy zestaw towarzyszy i narzędzi walki. Tytuł w pewien sposób łączy w sobie zalety starych gier w rzucie izometrycznym z całym bogactwem ich możliwości i z efektywnością świata 3D. Jak rzadko udało się to dobrze pogodzić. Szkoda tylko, że pozycja jest niedopracowana. Zaledwie kilka, ale za to bardzo poważnych niedociągnięć odebrało jej szanse na znalezienia się w gronie tytułów, o których będzie pamiętać się latami.