Brothers: A Tale of Two Sons – recenzja

0
256
Rate this post

Boom na gry, którym bliżej do interaktywnych filmów trwa w najlepsze. Oprócz gier Telltale pojawiają się coraz to kolejne tytuły, w których pierwsze skrzypce odgrywa opowiedziana historia, a nasze działania to jedynie kierowanie postacią lub wybór odpowiednich opcji dialogowych. Przyznam, że osobiście za takim rozwiązaniem nie przepadam, a typowe samograje mnie nudzą – nawet fenomenalne (tak mówią:)) The Walking Dead, gra roku 2012 nie była w stanie utrzymać mnie dłużej przy monitorze niż 3-4 godziny.

Opisywane przeze mnie Brothers: A Tale of Two Sons można najprościej sklasyfikować jako interaktywną baśń, z niewielkimi naleciałościami gier przygodowych i logicznych. Zawarte tu zagadki są jednak bardzo proste i w żaden sposób nie komplikują zabawy, czy może raczej poznawania fabuły. Ta jest typowym wyciskaczem łez – mamy dwójkę braci, którzy za wszelką cenę próbują zdobyć lekarstwo dla śmiertelnie chorego ojca. Oczywiście, nie wiążę się to z wizytą w lokalnej aptece, a długą, epicką podróżą przez zróżnicowane lokacje. Mimo tego, że nie jestem osobą, która łatwo się wzrusza, to gra wyzwala jednak momentami pokłady naprawdę sporych emocji. Płakać, nie płakałem, ale momentami było blisko.

Tym co wyróżnia Brothers z grona innych gier tego rodzaju jest bardzo niekonwencjonalne sterowanie. Jako że w grze mamy dwie postacie, to mogłoby się wydawać, że twórcy umożliwią nam zmienianie ich w odpowiednim momencie, ewentualnie zaserwują nam kooperację. Okazuje się jednak, że Starbreeze Studios postawiło na coś, z czym jeszcze do tej pory się nie spotkałem. Otóż, w A Tale of Two Sons sterujemy obiema postaciami jednocześnie…. Brzmi niewygodnie, jednak problem rozwiązano w ciekawy (chociaż nie pasujący każdemu) sposób, mianowicie gra wymaga pada, niezależnie od tego czy gramy na konsoli, czy też na PC. Każdy z braci sterowany jest przy użyciu jednej gałki analoga, a spusty pada wykorzystywane są do interakcji z przedmiotami. Na początku sprawia to nieco trudności, ale wystarczy kilkanaście minut, aby się do tego przyzwyczaić.

Pisałem o zagadkach logicznych, wspominałem też, że są proste – nie są też niestety zbyt odkrywcze, bowiem większość z nich polega jedynie na używaniu określonych przedmiotów lub korzystaniu z umiejętności odpowiedniego brata (starszy jest silniejszy, młodszy może dostawać się do trudno dostępnych miejsc). Prostota jest jednak zrozumiała, developerom zależało na tym, abyśmy mogli wczuć się w opowiadaną historię, zżyć z bohaterami, a nie frustrować się nad poziomem trudności. O ile to, że gra jest łatwa można jakoś usprawiedliwić, o tyle nad jej długością muszę się poznęcać – 4 godziny to wynik skandaliczny, nawet jak na gry dostępne w dystrybucji cyfrowej. Sprawę powinny teoretycznie ratować osiągnięcia, te jednak są również proste i spokojnie można zrobić je w jakieś 30 minut, jeśli tylko wiemy jak.

W Brothers zachwycająco wygląda świat, po którym przyjdzie nam się poruszać. Patrząc na screeny i gameplaye ciężko uwierzyć, że jest to stosunkowo niewielkich rozmiarów produkcja niezależna. Poszczególne lokacje bardzo się między sobą różnią – przyjdzie nam zwiedzić zarówno pokryte śniegiem górskie szczyty, jak również swojskie wsie i miasteczka. Każde z tych miejsc wykonane jest naprawdę pierwszorzędnie, a liczba detali i szczegółów ucieszy nawet najbardziej czepialskich gracz. Złego słowa nie można powiedzieć też o muzyce, która jest piękna, tajemnicza i wzruszająca, tak jak i cała gra.

Brothers: A Tale of Two Sons to jedna z najciekawszych produkcji niezależnych tego roku. Zarówno na konsolach, jak i w wersji PC jest to bardzo mocny tytuł, który wciąga pomimo bardzo prostego gameplayu. Przyczepić się mogę jedynie do kilku spraw – wspomnianej już długości i konieczności posiadania pada przy grze na komputerze (chociaż trudno mi wymyślić sterowanie 2 postaciami jednocześnie przy użyciu klawiatury i myszy), a także….braku voice actingu. Postacie i NPC w grze nie przemówią do nas głosem znanych aktorów, ani nawet osób „z ulicy”. Zamiast tego ich język to chrząknięcia, pomrukiwania i bełkotanie, które przypomina sposób w jaki komunikują się postacie w Simsach. Nie wiem – może komuś takie rozwiązanie pasuje, mnie niestety nie porwało i momentami brakowało mi normalnych dialogów, dzięki którym fabuła robiłaby jeszcze lepsze wrażenie.

Pomimo tych kilku wad, Brothers jest bardzo solidnym tytułem. Żaden z mankamentów nie dyskwalifikuje produkcji Starbreeze Studios (no, może u zatwardziałych pecetowców, którzy pada nigdy do ręki nie wezmą ;)). Czy warto dać jej szansę? Jak najbardziej, zwłaszcza ze względu na niski koszt z tym związany. Gdyby tylko była nieco dłuższa i angażowała nie tylko emocjonalnie, ale również pod względem samej rozgrywki…