Wściekły pisk programów komputerowych w czasach ZX Spectrum

0
233
Rate this post

Sięgamy dzisiaj do archeologii rynku komputerowego w Polsce, do wczesnego karbonu, kiedy komputery zaczynały zdobywać popularność, a skromny jeszcze rynek podzielony był przez trzy firmy: ZX Spectrum, Atari i Commodore 64.

 

Jedną z form popularyzacji tematyki komputerowej w latach osiemdziesiątych było radio (w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku – być może dla co poniektórych z pokolenia Z nie znających czasów przedinternetowych to bardzo znacząca uwaga). Audycja była nadawana na falach eteru w niegdysiejszej Rozgłośni Harcerskiej i nosiła nazwę Radiokomputer – gospodarzem programu był Tomasz Jordan, rozpoczynała się o godzinie 16.00 w piątek, później godziny emisji przesunięto na wieczór.

Jej zawartość stanowiły wywiady ze znawcami sprzętu i rynku komputerowego przeprowadzane przez Tomasza Jordana, konkursy telefoniczne i listowe dla słuchaczy oraz – i jest to zupełny ewenement – programy komputerowe. W czasach, gdy o Internecie  nikomu się nie śniło (pomiędzy rokiem 1986 a początkiem lat 90), emitowano w przestrzeń programy komputerowe, które – odpowiednio zlokalizowane i zainstalowane – można było uruchomić na własnych komputerach podłączonych do telewizora.

Jak brzmiały tego typu programy? Zdaniem koneserów gatunku, oprogramowanie każdego z wielkiej trójcy producentów miało swoją własną specyfikę. Co oznaczało ni mniej, ni więcej tylko tyle, że jedne piszczały bardziej przenikliwie od drugich, a buczały mniej. Gdyby przenieść się do tamtych czasów i natrafić wieczorem na audycję Tomasza Jordana, można by odnieść wrażenie, że jest się obecnym podczas przesłuchiwania archiwów dźwięków duetu Autechre.

W jakim celu programy były emitowane? Słuchacze dzięki temu mieli możliwość je nagrać za pomocą magnetofonu. W czasopiśmie Bajtek znaleźć można było porady co zrobić, aby jakość nagranego materiału była zadowalająca (cytat: Na czas trwania emisji należy wyłączyć w domu niepotrzebne urządzenia elektryczne – odkurzacz, pralka, zapalniczka do gazu). Nagrany na taśmę program wgrywano później do komputera i jeśli tylko jakość pozwalała na jego uruchomienie – działało. Jeśli nie – trudno, całość była stracona, a czas zmarnowany.

Dzisiaj, w czasach kiedy powszechnie dostępne są takie artykuły sportowe czy najnowsze nowinki technologiczne, powyższy opis obudzi co najwyżej uśmiech politowania na ustach wszystkich obeznanych z laptopami czy komórkami. Jednak dzięki takim audycjom jak Radiokomputer i programom jak telewizyjna Sonda hartowała się stal – przyszłe kuźnie kadr informatycznych.