Lucasarts jeden z najsłynniejszych jak i bez wątpienia najlepszych producentów gier przygodowych po kilku wpadkach postanawia się zrehabilitować i wydaje na świat kolejną część jedną z najznakomitszych przygodówek wszechczasów Secret of Monkey Island. Poprzednia wersja odniosła ogromny sukces, chodź nie była czymś zachwycającym. Tym razem autorzy sprostali zadaniu i stworzyli cos wspaniałego.
Na samym początku widzimy intro, które wprowadza nas w świat małpiej wyspy. Ta część gry głównie poświęcona jest Elaine – dziewczynie naszego bohatera. Zostaje ona zamieniona w posąg przez naszego wroga, a naszym zadaniem jak pewnie się domyślcie będzie przywrócenie jej do pierwotnej postaci.
Recenzję podzielę teraz na dwie części. Zacznę od pierwszej, zalety… Jedną z zalet gry jest przyjemna dla oka grafika, wysoka rozdzielczość, plansze bardzo ładnie wykonane, postacie wyglądają przyzwoicie i nieco humorystycznie. Muzyka to kolejny plus The Curse. Wraz z grafiką nadają akcji niepowtarzalny klimat zabawnych przygód naszej postaci, który uważa się za wielkiego korsarza. Cała gra jest dobrze poukładana, wszystkie wątki składają się w jedną całość, fabuła jest bardzo prosta. Jej zagadki są bardzo logiczne i wesołe. Twórcy nałożyli ogólnie nacisk na logiczne myślenie, czyni to grę wyjątkową, gdyż kształci umysł jej użytkowników.
Wad w grze jest znacznie mniej, no ale o nich też trzeba napisać. Pierwszą wada jest to, ze gra korzysta z kart wyposażonych z kart z akceleratorami 3D, co uważam za zbędne gdyż animacji w niej jest bardzo niewiele. Kolejnym minusem są zbędne zagadki, które próbują napędzić akcję, a w rzeczywistości psują jej wizerunek. Nie powinny one mieć w niej w ogóle miejsca. No to teraz czas na małe podsumowanie. Ogólnie uważam grę za świetną, znacznie lepszą od swojej poprzedniczki i z czystym sumieniem mogę Wam ją polecić.