Darksiders II – recenzja

0
229
Rate this post

Na początek trochę suchych faktów. Darksiders 2 to sequel gry TPP, która pojawiła się na rynku w 2010 roku. Przedstawiała ona historię jednego z czterech Jeźdźców Apokalipsy – Wojny, który, po nieoczekiwanej zdradzie, pała rządzą zemsty, siejąc popłoch i zniszczenie w świecie ludzi, znajdującym się między biblijnymi: niebem i piekłem. Początkowo produkt ten ukazał się na konsole, później doczekał się jednak wersji na PC.

Sequel stworzony już też jako pełnoprawna wersja na komputery, daje nam okazję wcielić się w drugiego jeźdźca – Śmierć, a głównym celem jest uratowanie swojego brata z pierwowzoru, który został poddany katuszom i niewoli przez chaos, jaki dokonał w pierwszej części gry. Fabuła jest więc bardzo ładnie połączona i spójna, a to już dobry start. Diametralnie zmienia się sceneria gry. Z ulic miasta i typowo „ziemskich” lokacji przeniesiemy się w, nazwijmy to „boskie” światy, choć poprzez to słowo rozumiem zarówno świat żywych pół-bogów, jak i umarłych królów. Pierwsze co rzuca się w oczy to grafika, dodajmy bardzo ładnie wykonana. Styl graficzny, jaki prezentuje Darksiders 2 można spokojnie porównać do niedawnego Kingdoms of Amalur czy nieco klasycznego już Soul Reaver’a. Mnie tego typu wizualna konstrukcja przypadła do gustu, co więcej już na początku gry, gdy dostajemy się do krainy zwanej Trójskale, możemy naprawdę się zachwycić, bowiem wykonana jest absolutnie przepięknie. Owszem niektóre tekstury – szczególnie te nałożone na postacie podczas dialogów – wyglądają średnio, ale w niczym nie umniejsza to przyjemności z grania. Darksiders 2 to właśnie tego typu gra – nie pozbawiona błędów, ale na dłuższą metę naprawdę nieistotnych.

Już w połowie tej recenzji mogę z czystym sumieniem napisać, że dawno nie bawiłem się tak dobrze przy grze TPP, jak w przypadku Darksiders 2. Zagłębmy się jednak w inne szczegóły niż warstwa graficzna. Wespół z nią zazwyczaj idzie ta, związana z muzyką i efektami dźwiękowymi i tutaj muszę oddać niski pokłon producentom. W tego typu „siekance”, bo jednak większą część gry spędzimy na arcadowej walce, spodziewałem się raczej standardowych gitarowych riffów, a tutaj słyszymy muzykę, którą możemy spokojnie porównać do tej filmowej. Klimatyczna orkiestra symfoniczna, jaka przygrywa w tle, nie tylko podczas walk, ale też przemierzania lokacji jest naprawdę świetna, co więcej, motywów muzycznych jest co najmniej kilka, umiejętnie przeplatanych ze sobą. Głosy postaci również są wykonane w porządku, niektóre kwestie aktorzy wypowiadają jak dla mnie mało przekonująco, ale to drobny i nic nie znaczący detal.

Jak zdążyłem już wcześniej wspomnieć, lwią część gry spędzimy na walce z przeróżnymi przeciwnikami. Choć nie ma w niej niczego nad wyraz oryginalnego to jest to bardzo dobrze skonstruowany i rozbudowany element gry. Podstawowy atak to jedna lub dwie kosy (jak na śmierć przystało), dodatkowy to (wedle naszego wyboru) olbrzymi młot, topór, bądź ostrza zamontowane w rękawicach. Każdy z ataków ma kilkanaście różnych alternatyw, wielu z nich możemy nauczyć się od kilku postaci w grze, a uruchamiane są poprzez odpowiednie kombinacje klawiszy. Zabawa w odkrywanie ich i stosowanie w walce jest naprawdę przednia, co więcej na mapach świata rozsiane są specjalne kuferki, zawierające nowe przedmioty, talizmany, zbroje itd. Tylko od nas zależy czy zachowamy je dla siebie czy zdecydujemy się na handel z kilkoma kupcami, jakich znajdziemy w świecie gry. Od czasu do czasu pojawiają się bossy, a walki z nich zazwyczaj opierają się na pewnym schemacie. Trzeba obserwować sposób ataku danego przeciwnika i wykorzystując odpowiedni moment zaatakować.

Choć gra sama w sobie jest typowym hack&slashem to posiada w sobie kilka prostych elementów RPG, takich jak wspomniane wcześniej dialogi, kupcy, również parę zadań pobocznych. Całość dodaje niebywałego smaczku i sprawia, że gra staje się dużo bardziej ciekawa. Wisienką na torcie jest drzewko umiejętności, w zasadzie dwa takie drzewka, które można rozdzielić na ofensywne i defensywne. Do pierwszych zaliczyć można np. dodatkowe potężne ataki, do drugich magiczną tarczę zmniejszającą nasze obrażenia. Gdy nie eliminujemy hord wrogów, zazwyczaj musimy uporać się z łamigłówkami logicznymi i te, to kolejny wielki plus dla producentów. Niekiedy trzeba się naprawdę mocno wysilić żeby przejść daną lokację, wykorzystując w tym celu różne i co chwile zmieniające się możliwości. Świetny przykład stanowi etap, w którym kontrolujemy dwóch umarłych królów, wydając im rozkazy włączenia danej platformy, wciśnięcia przycisku itd. Naprawdę przednia zabawa, jeśli dodamy do tego ciekawą i różnorodną konstrukcję kolejnych leveli. Jeśli mieliście okazję pograć w dowolną część Prince of Persia to już wiecie czego spodziewać się po mechanice rozgrywki. Skakanie, podnoszenie się, przeskakiwanie, chwytanie różnych przedmiotów itd. – tak w telegraficznym skrócie wygląda przechodzenie etapów w Darksiders 2 i jest wykonane naprawdę fantastycznie.

 

To co przyciąga do tej produkcji, choć przyznaję, że pochodziłem do niej jak do jeża (TPP to po prostu nie mój styl), to jej niebywały wręcz klimat. Co więcej historia, z którą związana jest fabuła to coś – przynajmniej dla mnie – zupełnie nowego i świeżego. Owszem, znam Apokalipsę i jej wersety, ale w grze temat został potraktowany bardzo swobodnie, co daje dużo miejsca na własną interpretację i właśnie to stanowi jej największy pozytyw. Niemal każda lokacja, jaką odwiedzamy, postacie, które toczą z nami konwersację mają w sobie niepowtarzalny klimat, często byłem bardzo mocno zaskoczony, jak wielki. Gra bez wątpienia wciąga, śmiem twierdzić, ze nawet osoby niezbyt lubiące ten gatunek. Co więcej nie jest to produkt odwalony na siłę, byleby zrobić sequel i zgarnąć kasę – to naprawdę świetny wciągający tytuł.

Przejście całości z zabawą w kilka dodatkowych zadań, zajęło mi coś koło 15 godzin, więc jest to, przynajmniej w moim przekonaniu liczba, jak najbardziej satysfakcjonująca. Podczas rozgrywki zdarzyły się sporadyczne błędy techniczne, ale nic co byłoby zauważalne na pierwszy rzut oka, ani drastycznie psuło zabawę. Targają mną sprzeczne odczucia, bowiem z jednej strony trochę szkoda, że gra już się skończyła, z drugiej zaś twórcom zostało jeszcze dwóch jeźdźców do opisania  Za całokształt, niezły system walki i łamigłówek, klimatyczne lokacje i oryginalną historię, daję Darksiders 2 mocną 9, bo zasługuje na nią całkowicie.