Gra walki i z fabułą? Do tego fabułą złożoną, wielowątkowa, której akcja rozgrywa się w czasie i przestrzeni zaś bohaterowie… No może nie jest to dziwne gdy postaciami wiodącymi staje się cała plejada bohaterów rodem z DC Comics. Co jednak stanie się gdy dwóch Batmanów z równoległych rzeczywistości stanie po przeciwnych stronach konfliktu? Jak wygląda poważna różnica zdań między Jokerem i Jokerem? Co zrobi Superman zaatakowany przez cały oddział Wonder Women? Injustice: Gods Among Us odpowiada na takie właśnie pytania. Studio, które udanie wskrzesiło serię Mortal Combat poszło kilka kroków dale zaopatrując swoje nowe dzieło w fabule, którą trzeba uważnie śledzić by nie zgubić wątku. Jest w niej oszalały Superman, który narzucił swą władze całej planecie, Joker, który na dzień dobry zniszczył Metropolis, Batman na czele ruchu oporu… znaczy to, że wiele będzie się działo. Tym więcej, że opowiadane wydarzenia mają swoje odbicie w równoległych rzeczywistościach w skutek czego w tym samym miejscu znajdzie się wiele tych samych postaci i nie zawsze będą miały zbieżne interesy. Fabuła to zdecydowanie jeden z mocniejszych punktów Injustice: Gods Among Us, choć nie bezproblemowy. To dobre posuniecie dzięki, któremu walka jaką toczy gracz zaczyna mieć sens i cel. Równocześnie jednak gracz, który oczekuje czegoś zbliżonego formą do Mortal Kombat odczuje niedosyt. Dużo tu „drętwej mowy” nadymających się bohaterów, mało satysfakcji z kilkuminutowych pojedynków, które zazwyczaj kończą się kolejną długą dawką ględzenia i oglądania animacji. Co gorsza, decydując się na licencjonowane postacie twórcy nie mogli pozwolić sobie na brutalne ich traktowanie. Jeśli komuś marzy się efektowne fatality wykonane na Supermanie czy Kobiecie Kocie będzie bardzo rozczarowany. Tu efektem wygranej najczęściej jest zmuszenie przeciwnika do wskazanych, z naszego punktu widzenia, działań, ewentualnie do przerwania czynności przynoszących szkodę interesom naszych bohaterów. Nie ma także za bardzo sensu uśmiercać Jokera w sytuacji gdy takie działanie zaludni rzeczywistość jego pobratymcami z innych wymiarów, którzy i tak dokończą jego robotę. Tak czy siak, zwolennicy nieskrępowanej i brutalnej walki bedą raczej rozczarowani, choć twórcy zrobili wiele by wynagrodzić odbiorcom powyższe braki
Duża i mega pozytywną niespodzianką są interaktywne areny. Sztuka walki w Injustice: Gods Among Us to dopiero początek. Ogień, woda, gaz, elektryczność, którymi można umilić życie oponentowi to tutaj bardzo ważne aspekty wymiany ciosów. Ukryte dźwignie, zapadnie czy przełączniki umiejętnie wykorzystane pozwalają uruchomić prawdziwe tornado, które wyładuje się na oponencie, nie zabraknie również ciężkich pojemników, samochodów czy innych przedmiotów, którymi można dokończyć dzieła zniszczenia. O ile złożona fabuła jest ciekawym acz kontrowersyjnym ruchem to do walki nie ma żadnych uwag. Trzeba zobaczyć co dzieje się z postaciami, które znalazły się na końcu w porę uruchomionego łańcucha destrukcji by zrozumieć jak duże możliwości drzemią w systemie walki, który brak krwawego finiszu nadrabia totalną demolką. Biorąc pod uwagę także to, że każda z postaci dysponuje kontrolowanymi przez siebie zazwyczaj niebanalnymi mocami, otrzymujemy w efekcie niezwykle dynamiczną i spektakularną walkę, która ma tylko jedną wadę, jest trudna. Słowo „trudna” to zresztą w przypadku Injustice: Gods Among Us bardzo istotne pojecie. Gra jest naprawdę wymagająca. Skomplikowana fabuła wymaga uwagi by się w niej nie zgubić, na opanowanie odmiennego niż w Mortal Kombat systemu walki potrzeba odpowiedniej ilości czasu, do tego zaś dochodzą areny, których właściwości i drzemiący w nich potencjał warto znać. Gra straciła bezproblemową atmosferę Mortal Kombat, stając się pod każdym nieomal względem twardym, wymagającym cierpliwości wyzwaniem i mimo widocznych podobieństw jest całkowicie odrębna produkcją o własnym klimacie, charakterze i odrębnej własnej złożoności. Sam jestem ciekaw jak zostanie przyjęta gdyż z jednej strony to solidna, wiele oferująca, nagradzająca ludzi cierpliwych i upartych produkcja, z drugiej zaś tytuł z pewnością dużo cięższy i „poważniejszy” niż oczekiwali fani. Mamy tu dobry pomysł, przyzwoitą grafikę i muzykę, solidny acz nieco ociężały system walki, fabułę, która jednych uraduje, a innych uśpi bądź wprowadzi w stan ciężkiej irytacji. Otrzymaliśmy bardzo dynamiczną walkę i rewelacyjne areny, przeplatane fabularnymi dłużyznami i meczącymi po jakimś czasie płaskimi komiksowymi bohaterami. Wreszcie brak możliwości krwawego finiszu, który stał się już w grach walki pewną normą i którego brak niejednego odbiorcę zaboli.
Obiektywnie patrząc Injustice: Gods Among Us, to wielki krok naprzód. Nadal jest to gra walki, jednak jakby znacznie bardziej dojrzała, celowa i przemyślana, zarazem wiec wymagająca pewnej dojrzałości u odbiorcy. Wielkim pozytywem jest to, że udało się stworzyć cale uniwersum, w którym walka ma swoją przyczynę, cel i skutek. W wyniku tej operacji produkcja przestała być jednak prostym odstresowywaczem, w którym można niezobowiązująco nakopać komuś po ciężkim dniu w szkole czy w pracy. Czego zabrakło? Bez wątpienia swobody i lekkości właściwej dla „Mortala”. Nie wiem czy nie lepsze okazały by się zupełnie nowe, ale charakterne, wielowymiarowe i potrafiące grać twardo postacie. Z zespołu, który dostaliśmy jak zawsze nie zawodzi jedynie Joker, przy którym reszta bohaterów jest zupełnie nijaka i nudna.
Mimo wszystko znakomita propozycja adresowana do osób szukających alternatywy dla Mortal Combat. Nie polecam tym dla których ta druga produkcja jest wzorem i wyrocznią gdyż Injustice: Gods Among Us, to zupełnie inny świat, historia i system walki.